Uważam, że 'transformacja' bohaterów (operacja, wybudzenie się ze śpiączki i zaaranżowanie drugiej operacji) jest najsłabszym elementem. Mimo starań scenarzystów zdarzenia te są wysoce nieprawdopodobne i nie przystają do reszty filmu. Ale to dzięki niej film ma złożoną fabułę i dodatkowo elementy dramatu - przeżycia bohatera któremu odebrano tożsamość. Słowem po tych kilku drażniących scenach robi się naprawdę ciekawie.
Twarz jest najważniejsza.
Stąd celne, acz wulgarne określenie: "fajna dupa z twarzy", czy bardziej subtelne: "w oczach tkwi siła duszy"; związki frazeologiczne: "patrzeć na kogoś wilkiem", "źle jej/jemu z oczu patrzy", czy brytyjskie "stupid faces".
Angielka Naomi Campbell zapytana swego czasu, co dyskwalifikuje dziewczyny już na wejściu w jej agencji modelek, odpowiedziała bez wahania - głupie twarze.
Figura, sylwetka, to pewien standard poniżej którego dziewczyna zejść, nie może jeśli chce być zawodową modelką, ale głupia twarz, puste spojrzenie, matowe oczy, za którymi nie kryje się nic - to jest najgorsze.
Oczywiście jest też powiedzenie "nie oceniaj po okładce" i ono też jest prawdziwe.
Ale jeśli twarze coś ukrywają, to już prędzej inteligencję. Głupota jest naoczna.
Z drugiej strony na tzw. tajemnicę też nie wolno się nabierać, bo kończy się to refleksją: "Zakochałem się w tobie, bo myślałem, że jesteś tajemnicza, a ty miałaś depresję, jak twoja matka":-)
Prawdziwe pole minowe!