A tu proszę miła niespodzianka. Świetnie się przez cały film bawiłem. Irytujący był tylko
montaż, czasami postacie przemieszczały się po planie i komunikowały się w irytujący
sposób (odległości i czas jaki potrzebowali na przejście się nie zgadzał). No ale nie można
się za bardzo czepiać. Nawet ta propaganda radziecka była znośna, jakoś trudno było mi ją
brać na serio. Ciekawe czy takie było zamierzenie reżysera czy to po prostu upływ czasu tak
zadziałał. No i piosenka Okudżawy jest genialna. Jak to ktoś napisał: film spod znaku 9
gram ołowiu, kawior i skrzynka dynamitu. Szkoda, że więcej takich filmów nie ma. Słyszałem
tylko o "siódmej kuli" i "ochraniarzu".
według mnie film głupawy i niezbyt ciekawy lecz wzorował się na amerykańskich westeranch i jest to film z ZSRR z 1970r. więc nie ma co się dziwić. wystawiłem ocenę solidną szóstkę. Powinno wystarczyć.
Mam podobne wrażenia. Taki sowiecki western niezbyt wysokich lotów, ot tak, żeby zadowolić tłuszczę.
Fakt, zabawne było jak główny bohater słyszał głos gościa na łodzi oddalonej o jakieś 500 metrów. ;) A film faktycznie dobry i wciągający. Swoją drogą, miałem ambiwalentne odczucia wystawiając temu filmowi ocenę w formie czerwonych gwiazdek. ;)