Bardzo nietypowy western i zarazem nietypowy horror, dość oryginalne połączenie. Ale sprawdziło się, bo film ma charakterystyczny klimat i ogólnie daje radę. Trzyma w napięciu i jest wiele ekscytujących momentów. Szczególnie początek był dynamiczny, szkoda, że później tempo siadło...ale mimo przestojów, źle nie jest. I jeszcze zdecydowanie za mało bizona było,film byłby jeszcze lepszy jakby posiadał więcej akcji, tak jak na początku. Główny plus to Charles Bronson, muzyka Barry'ego i jeszcze ten specyficzny klimat, plenery są niesamowite. Warto obejrzeć, to mocno oryginalny film, ogólnie taki trochę zapomniany. Wczoraj był nadawany na TVN7, ale kiepska wersja (kijowy lektor - Straszewski i mocno zgejone tłumaczenie), ale warto i tak zachować nagranie, bo ten film do rzadkość. 6/10
Mi szkoda bardzo niewykorzystanego potencjału filmu. Spaprał robotę przede wszystkim Bronson. Postać Billa w tym filmie aż prosi się o stworzenie ciekawego portretu rewolwerowca z tajemniczą i trudną przeszłością, który walczy w swojej głowie z trapiącymi go demonami. Taki charakter świetnie współgrał by z mrocznym klimatem filmu i surowymi plenerami. A Bronson stworzył postać, której właściwie nie wiadomo o co chodzi. Niby coś tam mu się śni, czegoś szuka, do czegoś strzela, ale jakoś tak zwyczajnie bez przekonania. Historia jego więzi z indianinem też jakby przekombinowana. A szkoda, bo film mógłby być świetny, a tak jest tylko niezły. Mocne 6 ode mnie.
Jak dla mnie główną winę ponosi reżyser, bo to od niego większość zależy, Thompson z reguły tworzył na odwal się te filmy, bez większego zaangażowania, np. Death Wish IV najsłabsze z całego cyklu i on to robił. Bronson mógł zagrać lepiej, ale i tak według mnie dobrą rolę stworzył. A reżyser potencjał zniszczył, tak mi się wydaje...
Nie wiem ale ja miałem wrażenie przez cały film, że Bronson gra jakby mu się po prostu nie chciało. Coś jakby mu brakowało te 2 miesiące do emerytury i chciałby je po prostu przemęczyć. Szkoda, bo jak już mówiłem dla mnie film miał ogromny potencjał. Gdyby troszeczkę się postarano to dziś miałby miano kultowego