Pamiętam gdy dwa lata temu na ekrany wszedł "Wilk z Wall Street". Jeden ze znajomych stwierdził że to dobry film o giełdzie i bankach. Okazało się że był to trzygodzinny film o nielegalnych interesach i narkotykach, który kwestie ekonomiczne zbywał słowami bohatera DiCaprio "i tak byście nie zrozumieli. Lepiej spytajcie czy to było legalne".
Stąd moje pytanie. Nie mam ekonomicznego wykształcenia, ani żadnego znajomego siedzącego w tym temacie. W zwiastunie słyszę o spekulowaniu przeciw bankom i pękającej bańce rynku mieszkalnego, więc zakładam że do tematu twórcy podeszli rzetelniej niż Scorsese. Tym niemniej przebitki z klubu ze striptizem zdają się sugerować pewne inspiracje "Wilkiem ...".
Czy któryś z widzów mógłby rozwiać lub potwierdzić moje obawy?
Znacznie rzetelniej niż w Wilku. Bardziej zawiłe sytuacje finansowe są tłumaczone humorystycznymi scenkami-przerywnikami. Natomiast scena ze striptizerką to półminutowy dialog/wywiad o nieruchomościach. Na tym kończą się takie przebitki ;)