Dla mnie.
Polecam oscarowy "INSIDE JOB". Trudno w to uwierzyć, ale choć to dokument, jest jaśniejszy.
Ja obejrzałem coś innego, goście pojechali w okolice dużego miasta leżące 45 min. jazdy samochodem tj. przedmieścia zwykłych ludzi. Na 400 domów cztery zamieszkałe, dla kobiety sprzedającej domy to zadyszka i ma świetny humor, goście rozmawiają z brokerami, którzy udzielają kredytów obcokrajowcom, a pani "terapeutka" ma pięć domów i mieszkanie. Właściciel wynajmuje dom i mimo, że dostaje pieniądze nie płaci rat kredytowych. Mi też się zdarza usnąć w kinie, ostatnio na Fantastycznych zwierzętach, wcześniej na Lidze Sprawiedliwości itp. Za to w Muranowie tylko raz zasnąłem ze zmęczenia ale nie filmem. Radzę jeszcze raz obejrzeć film.
Dla ludzi, którzy rozumieją, że to film rozrywkowy a nie praca naukowa...
Postać grana przez Carella miała już wcześniej szereg konkretnych, "liczbowych" informacji, wskazujących na bańkę. Sceny w terenie i rozmowy z pośredniczką nieruchomości, brokerami czy striptizerką były po to żeby pokazać, że zarówno "profesjonaliści" jak i ich klienci, nie mieli elementarnej wiedzy o funkcjonowaniu rynku nieruchomości.
Istotnym świadectwem bańki na rynku nieruchomości (mówię o rzeczywistości) było to, że domy na kredyt posiadali ludzie, którzy w normalnych warunkach nigdy by go nie dostali, choćby odbywający wyrok w więzieniu skazańcy. Striptizerka, mająca 5 domów w kredycie, była więc bardzo merytorycznym przykładem na to, w jak patologicznym stanie jest rynek nieruchomości.