Film określić można apoteozą Towarzysza Józefa. To tak naprawdę artystyczny dokument o potędze umysłu militarnego dowódcy, jego przebiegłości, znajomości ludzi. Ot, kreacja kultu na podstawie jakże ważnego dla Rosjan zwycięstwa pod Stalingradem.
Sam film to właśnie ciągła przeplatanka scen sztabowych i akcji na polu walki. Stosunek tych pierwszych przytłacza ciekawszą część filmu, przez co 3h lekko się ciągną i dłużą. Do wykonania nie ma się co przyczepić - jak na porządną propagandę przystało. Daję 6, bo nie ogląda się tego najgorzej (oczywiście mając z tyłu głowy całą groteskowość założeń). Choć do propagandowych dzieł niemieckim temu daleko