Jestem świeżo po obejrzeniu "Black". Jest to dobry film Bollywoodzki, mogę stwierdzić nawet, że jeden z najlepszych. Nie znajdziemy w nim tańca i śpiewu (który jak dla mnie jak do tej pory był najlepszą stroną tego rodzaju kina, czym zwykle nadrabiał złą jakość gry czy scenariusza). "Black" opowiada o historii głuchoniemej dziewczyny, której nie potrafili pomóc nawet rodzice, i która, zachowuje się bardziej jak zwierzę, a nie jak człowiek. Sytuacja ma się tak aż do pojawienia się "nauczyciela"- Debraja. Jego determinacja i odpowiedni stosunek przynoszą oczekiwane i nieprawdopodobne, można by rzec, skutki. W rezultacie Debraj staje się przewodnikiem Michelle, która z czasem jednak staje coraz bardziej niezależna.
Pragnę pogratulować bardzo dobrego poziomu gry zaprezentowanego przez Ayeshię Kapoor, która odgrywała młodą Michelle, oraz Rani Mukerji, która wykreowała postać dorosłej już Michelle. Obie spisały się świetnie, niezwykle dobrze udało im się wcielić w rolę osoby głuchoniemej, co podejrzewam było ciężkim zadaniem. Niezła rola Amitabha Bachchana, chociaż uważam, że mogło być lepiej.
Na pewno wśród pochwał trzeba również wspomnieć o minusach. Są to sceny, którym nadano zbyt dużo patosu, a emocje były zbyt przerysowane (m. in. reakcja matki, kiedy widzi jedzącą sztućcami Michelle). Jednak nie psuło to tak bardzo efektu końcowego. Niektóre momenty przyprawiły mnie o łzy, zdarzyło mi się także uśmiechnąć parę razy- więc równowaga została zachowana.
Mimo, jak to zwykle w bollywoodzkich filmach bywa, dobrego zakończenia, nie raziło mnie ono to tak bardzo jak przy innych produkcjach (np. "Żona dla zuchwałych" czy nawet "Czasem słońce, czasem deszcz"), wręcz przeciwnie. Nie był może idealny, jednak do przyjęcia :)
Film oceniam na 8, jest to jak do tej pory moja najwyższa ocena produkcji indyjskiej.