Nicolas Winding Refn to reżyser, krory tworzy szekspirowskie filmy. Bleeder nie jest tak monotonny jak może się wydawać. Reżyser w wysublimowany sposób tworzy ukryty sens, bardziej interesujący niż historia w tym filmie opowiedziana. To próba przedstawienia konfliktu między życiem a fikcją. Bo tak naprawde jedynie Leo,glówny bohater filmu, ma prawdziwe życie, jest nieszczęśliwy, ale jednocześnie kocha, choć nie chce dziecka, które ma się mu urodzić. Leo ma rzeczywiste problemy z którymi musi się uporać. Louis-brat Louise, dziewczyny Leo, zgrywa wielkiego cwaniaka, a nie potrafi sam wyrównać rachunków z facetem jego siostry, potrzebuje do tego kumpli. Chce być odważny i męski jak w filmach, inspiruje się fikcją, a jednocześnie jest w tym dziecinny. Leo, zabijając Louis'a działa sam, ma do tego rzeczywisty powód, dopełnia zemsty i sam się zabija. To już jakby scena z każdego filmu. A jednak takie było życie Leo, on jako jedyny to życie przeżył będąc żywą postacią-człowiekiem. Reszta jego kumpli tylko ogląda filmy i to jest całe ich nudne życie, które ubarwiają sobie fikcją. Są bierni, niezdolni do działania.
Tak ten film rozumiem, to trudne do uchwycenia, mam nadzieję, że jest to zrozumiałe. A Winding Refn to prawdziwy artysta.
Jest w tym wiele prawdy, przedstawilas go chyba w zbyt dobrym swietle. Leo stwarza sobie sam problemy. Fakt, on jest zdolny do dzialania, ale kopanie ciezarnej kobiety po brzuchu uwazam za wyjatkowe przegiecie i nic go nie usprawieliwia... Poza tym film ok. Pozdrawiam
Normalnym człowiekiem to Kim Bodnia był w Pusherze. W Bleederze to od pierwszej minuty czuć było, że ten człowiek ma ciężkie schizy na bani. Tak samo jak Refn gdy go kręcił - to jego najbardziej chory film. Co nie zmienia faktu, że dobry.
Trudno porównać bo jest inny. Dałem taką samą ocenę jak 1 części Pushera, ale mimo wszystko wolę trylogię. Ten film jest strasznie dziwny i nie każdemu się spodoba.