Jeśli chodzi o filmy Refna, to jeszcze nie wszystko widziałem, ale z tych, które już obejrzałem ten jest najlepszy. Wszystko w tym filmie jest wyśmienite.
Fabularnie miażdży - spodziewamy się filmu o problemach rodzinnych, a dostajemy film o miłości, przemocy, odróżnianiu fikcji od rzeczywistości. Całość jest logiczna, żaden bohater nie jest tu postacią przypadkową, której mogłoby nie być. Wszystko podszyte ukrytym w fabule humorem. Refn jest najlepszy w dekonstrukcji wszelkich schematów dotyczących kina. Tak naprawdę to nigdy nie wiem, czego się mogę w jego filmach za chwilę spodziewać i to jest piękne. A przy tym to wszystko jest konsekwentne i logiczne.
Zdjęcia - cudo. Scena, w której Louis jedzie z kumplami samochodem to czysty mrok, strach przed tym co się wydarzy. Scena, w której Lenny zostawia Kitjo przed cmentarzem to cudowna gra kolorów, a marynarka Kitjo wyróżnia się jako najbardziej żywy element obrazu. Sceny przemocy również znakomite - zdjęcia sprawiają, że sami czujemy ten paniczny lęk Leo, kiedy wisi on na łańcuchach.
Gra aktorska tej samej sprawdzonej grupy aktorów co w Pusherach. Mikkelsena znałem już z innych filmów, ale Bodnia i Buric to moje dwa odkrycia właśnie z obrazów Refna.
Muzyka jest świetna jak w każdym filmie tego reżysera. Ma on podobny gust do mnie, chociaż wiadomo, że to akurat sprawa subiektywna.
Całość wypełniają świetne rekwizyty, ubiór głównych bohaterów, miejsce akcji (wypożyczalnia kaset) itd.
10/10 zdecydowanie :)