przed projekcją w Warszawie scenarzysta filmu zwrócił uwagę na złe przetłumaczenie tytułu filmu, które powinno brzmieć "Ciasność" co lepiej oddaje jego sens.

Raczej "Ciasnota".

Widzieliśmy chyba zdziebko różne filmy...
Po pierwsze, Nalczyk to nie jest małe miasteczko, to stolica Republiki Kabardyno-Bałkarii.
Po drugiej, nie było w filmie żadnego koksu.
Po trzecie, na samym początku dowiadujemy się, że Zalim jest Kabardyńcem,
Po czwarte, to nie ich relacja jest głównym tematem filmu, który wprowadza chaos...
Po piąte, tematyka czystek etnicznych jest tylko jednym małym wątkiem pokazanym w dokumencie z epoki, który oglądają Kabardyńcy i Ilana. Nie ma też żadnych odwiecznych pretensji o to co kto komu zrobił kiedyś - pojawia się to tylko w rozmowie Kabardyńców, którzy wspominają, że jak Rosjanie zaatakowali to z 12 plemion pozostały tylko 3, a mordowali też Ormian, Żydów... I to na tyle. Żaden Rosjanin się w filmie nawet nie pojawia.
"Dlaczego te problemy z odległej historii są wyciągane teraz i rozgrywane przeciwko innym? Na te pytanie nikt nie znajdzie odpowiedzi. Wygląda że jest łatwiej grać tym że to my jesteśmy lepsi niż wy. A tak trudno jest szukac drogi do pogodzenie i budowania lepszej przyszłości." kompletnie nie wiem o czym mówisz, tego nie było w filmie.
Dokument wiele osób uważa za brutalny, ale to chyba kwestia wrażliwości współczesnego społeczeństwa, poza jedną krótką sceną nie ma tam tak naprawdę nic specjalnie brutalnego. Jeśli ktoś z tego powodu wyszedł z sali, to nie pozostaje mi tego inaczej skomentować niż śmiechem.
Nie wiem też o jakim wypadku w rodzinie mówisz, nie było żadnego wypadku.
Naprawdę, jakbyśmy oglądali różne filmy...

"Dokument wiele osób uważa za brutalny, ale to chyba kwestia wrażliwości współczesnego społeczeństwa, poza jedną krótką sceną nie ma tam tak naprawdę nic specjalnie brutalnego. Jeśli ktoś z tego powodu wyszedł z sali, to nie pozostaje mi tego inaczej skomentować niż śmiechem".

Założyłam konto na Filmwebie, żeby móc odpowiedzieć na te słowa. Wczoraj oglądałam ten film na TVPKultura i przerwałam właśnie w trakcie tej "jednej krótkiej sceny". Gdybym była w kinie, raczej nie wyszłabym z sali, bo potworność tej sceny tak mnie obezwładniła, że nie miałabym siły się podnieść. Zanim do mnie dotarło, co się dzieje i zdążyłam zamknąć oczy, do mojego umysłu przedostały się sceny, przez które nie mogłam spać w nocy i które długo będą mnie prześladowały. Czułam, że to nie jest fikcja, że te wszystkie okropne rzeczy wydarzyły się naprawdę, że ktoś naprawdę komuś to zrobił, a ktoś inny to nagrał, dlatego nie zaskoczyła mnie informacja, że nagranie pochodziło z prawdziwej kasety VHS. Przez tę "jedną krótką scenę" po prostu nie byłam w stanie dłużej oglądać tego skądinąd bardzo dobrego filmu. Nie rozumiem, jak taka reakcja może skłaniać kogokolwiek do śmiechu. Ale "to chyba kwestia wrażliwości współczesnego społeczeństwa".

To nie czystki etniczne tylko ZBRODNIE WOJENNE

"Ilana jako młoda wojowniczka i buntownik potrafi dać w kość wszystkim. Idzie swoimi ścieżkami i wybiera to co najlepsze dla niej nie patrząc na innych" - być może do pewnego momentu TAK, ale w kluczowym momencie jednak poddaje się presji rodzinnej i swoje potrzeby potrafi zdusic w sobie.