Klimat Woody'ego jest wyczuwalny jednak film momentami się dłuży. Gdy seans dobiegł końca, nie pomyślałem jak zazwyczaj po filmach Allena: "już koniec? szkoda..."
Alec Baldwin gra bardzo przeciętnie, Kate gra dobrze huśtawkę emocjonalną jednak nie przepadam za tą aktorką. Sally Hawkins i Bobby Cannavale podobali mi się (szczególnie scena z telefonem i w markecie).
Najmocniejszą stroną filmu jest muzyka.
P.s. Dobrze że dystrybutorzy odeszli od pomysłu dania jakiegoś błyskotliwego polskiego tytułu, mogła być kompletna klapa jak w przypadku Whatever Worsk.