Byłam dziś w kinie, uważam, że film jest dobry, solidna "siódemka". Nie należy z pewnością do
tych ujmujących Allenowskich słodko- gorzkich historii- to raczej dramat. Dramat, który zmusza
widza do zmierzenia się z własnymi wadami, film, który "ostrzega" przed zatraceniem się w
próżności, chciwości i zaślepieniu majątkiem i wygodnym życiem.
Ale największym atutem filmu jest Cate- niezrównana jako Jasmine. To jest rola, która zasługuje
przynajmniej na nominację do Oscara. Blanchett pokazuje "szaleństwo" i paranoję Allena w
zupełnie nowej odsłonie. Chapeau- bas!