Scenariusz do tego filmu napisal Bohdan Tomaszewski. Dobrze to i zle. Dobrze, bo fabula jest przyzwoicie zbudowana. Film opowiada historie mlodego, niepokornego boksera z malej miejscowosci, ktory zostaje powolany, niemal wprost z wiezienia, do kadry na olimpiade dzieki nieustepliwosci trenera kadry .

Zle, bo opowiedziana historia jest strasznie anachronicznie zaprezentowana. Olimpiada przypomina w najlepszym razie Uniwersjade, a sam boks to w zasadzie szermierka na piesci dzentelmenow z wyzszych sfer. Sceny w toalecie przed walka, gdzie jeden drugiego prosi, aby wyszedl pierwszy sa nie tylko smieszne, ale wrecz niewiarygodne. Wyjscie na walke przypomina raczej wyjscie z promu kosmicznego a nie na pojedynek piesciarski. W ogole sport przedstawiony w tym filmie juz nie istnieje, nawet na poziomie amatorskim.

Historia wzorowana byla na karierze Mariana Kasprzyka. Mistrza olimpijskiego i brazowego medalisty, ktory musial rywalizowac z Leszkiem Drogoszem i Jerzym Kulejem w kraju, a na olimpiadach czesto trafial na zawodnikow ze Zwiazku Radzieckiego (choc nie Rosjan) z ktorymi .... wygrywal. Finalowa walke wygral mimo zlamania w pierwszej rundzie kciuka.

Na plus mozna jednak zaliczyc solidne aktorstwo - zwlaszcza Daniel Olbrychski nie powinien sie wstydzic tej roli. Nie wiem czy obecnie ktorys z aktorow mlodego pokolenia bylby w stanie sprostac fizycznie takiej roli. No, moze Eryk Lubos, tyle ze jakies 10 lat temu (metryki nie oszukasz).