Ten film oglądnęłam mając 9 lat. Fabuła, muzyka - wszystko, zmieniło całkowicie moje życie, uwarunkowało je i nadało sens. Okrągła scena dookoła kilkunastu bębniarzy zamyka podjum-scenę tańca spinającego "życie i śmierć" gdzie "i" staje się najważniejsze bo jedyne co pozostaje. Bolero Ravela kończy się nagle jakby prowadząc słuchacza nad przepaść. Ja po przejściu tej drogi nie miałam już ochoty na powrót; kiedy się obróciłam droga ta z tego punktu był już niedostępnym wspomnieniem. Przede mną była już tylko przepaść i ciekawość nowego wymiaru.