Rzeczywiście po obejrzeniu tego filmu chce się wsiąść z nieznajomym do samochodu i zjechać Stany rabując bank od czasu do czasu. Poza samą historią, która jest już klasykiem, urzekła mnie scena spotkania z Matką, taniec śmierci głównych bohaterów, robienie zdjęć z bronią oraz brak seksu (może dlatego nikt nie decyduje się na sequel). Pięknie zagrane role, polecam.
Oj co do pierwszego zdania to zgadzam się w stu procentach :) niesamowicie działa na wyobraźnię.
A dla mnie nie do końca jest to apoteoza przestępczości. Przemawiałoby za tym kilka faktów. Między innymi, scena gdy bawiące się dzieci strzelają do siebie z pistoletów zabawek na niby - jedno z nich udaje, że jest martwe. Bonnie przyglądała się temu jakby z niepokojem. Czy tego naprawdę chcemy, takiego świata? Dzieci nie zdają sobie sprawy ze swoich czynów, tak samo jak chyba członkowie gangu. Poza tym, widać odsunięcie się rodziny od Bonnie, jej rozmowa z matką jest prawdopodobnie ostatnią (choć ona wcale nie umiera).
W historii ukazano też niemożliwość zawrócenia z raz powziętej drogi. Szybko stają się rozpoznawalni, mają trudności z ukryciem się. Byle błąd naraża ich na zdemaskowanie. Pomimo kolejnych napadów raczej nie są milionerami, mają dużo ale chyba i szybko wydają, nie grabili przecież sejfów tylko same kasy. I do tego końcówka, beznadziejna dla bohaterów. "Bank robbery" jako "zawód" nie zachęca. Czy z tego zatem wychodzi "hymn ku przemocy"?
Zgadzam się, że nie jest to apoteoza przestępczości. A żeby to przełożyć na doświadczenie bardziej bliskie większości widzów, nie jest to apoteoza życia "w drodze".
No to niezbyt zachęcający to hymn :D skoro prowadzili w sumie nędzne życie, pieniędzy z napadów było mało, mieszkali w ruderach, ciągle uciekali.
Hymnem ku przemocy jest raczej wzorowany na tej historii "Natural Born Killers" Olivera Stone'a. "Bonnie and Clyde" to romantyczna opowieść o dwojgu młodych, niedojrzałych i pogubionych ludziach, którzy raz wchodząc na ścieżkę przestępczą pozbawiają samych siebie jakiekolwiek alternatywy (chociaż często o takowej marzą i rozmawiają). Film raczej nawiązuje do hasła : "żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo". Tak przynajmniej ja to widzę :)