Film porypany, zrodzony w umyśle jakiegoś pregnofila, ale można by z tego zrobić coś
przynajmniej niezłego.
O ile efekty specjalne rodem z Sony Vegas można przetrawić(najbardziej żenujący
komputerowy wygląd embrionu), to całej masy absurdów w tym filmie już nie. Postacie
zachowują się zupełnie irracjonalnie, zaś samo zakończenie jest do dupy.
Jedyne, co warte jest obejrzenia, to twarz i cycki Alison Brie - do momentu ciąży, rzecz jasna.