PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=739644}

Boruto: Naruto the Movie

Boruto: Naruto za Mūbī
7,4 3 334
oceny
7,4 10 1 3334

Boruto: Naruto za Mūbī
powrót do forum filmu Boruto: Naruto za Mūbī

Przede wszystkim - filmy kinowe "Naruto" oglądałam raczej dla zabicia czasu, niż z ciekawości bądź specjalnej chęci. O ile te z pierwszej serii jakoś starały się budować fabułę, tak większość Shippuudenowych różni się od siebie jedynie chłopcami do bicia i jakąś tam szczątkową intrygą. Lekko wyróżniał się "Road to Ninja", trochę bardziej "The Last", ale generalnie - kinówki z "Naruto" to nic specjalnego.
"Boruto" dzieje się jednak w innym czasie. Świat ninja dynamicznie się rozwija, ukazany jest postęp technologii i stylu życia shinobi oraz ich potomków. Młode pokolenie dalej kształci się na ninja, jednak przy tym korzysta z gadżetów, zamula w gierki komputerowe i przesadnie dba o swój wygląd. Brzmi znajomo?
Syn Hokage nie ma lekko. Ojciec stale w pracy, nie zauważa jego wysiłków - przy czym wysiłki te nie są aż tak wzmożone, bo chłopak po pierwsze ma grono dobrych kolegów (a nawet koleżanek), po drugie jest zwyczajnie zdolny i nie widzi potrzeby udowadniania tego całemu światu. Żyje w swoim małym świecie, wypełnia misje, przesiaduje w fast-foodzie, gra w gry, czuje się odpowiedzialny za młodszą siostrę - normalny, w sumie dobry chłopak. Tyle że wściekły na ojca, który "go olewa". Kolejny raz - czy to nie jest znajoma sytuacja dla wielu z nas?
W końcu Boruto, spragniony uwagi ze strony Hokage, decyduje się podejść wraz ze swoją drużyną do egzaminu na chuunina. Ma jednak asa w rękawie, schowanego na czarna godzinę... I nie do końca legalnego. Przyniesie mu on powodzenie, czy raczej upadek?
I co dalej...
Pojawiający się z rozwojem serii antagonista jest potężny, ma w miarę interesującą moc (choć nie do końca świeżą, jeśli wiecie co mam na myśli), niewiele charakteru i silnego byczka-pomagiera. Ale nie zaskarbia sobie wiele naszej uwagi, bo o wiele ważniejsza jest główna oś fabuły - relacja ojca z synem. Tutaj walki (efektowne, a jakże, w dodatku całkiem nieźle animowane) są jedynie dodatkiem do głównych wydarzeń, a nie na odwrót, jak to było w przeważającej części filmów kinowych z tego uniwersum. Dorośli bohaterowie odpowiednio dojrzali, drużyna Boruto wraz z senseiem Konohamaru sprawia sympatyczne wrażenie, wioska chociaż zmieniła się z zewnątrz, wciąż ma w sobie ducha ninjutsu. Sam Boruto w trakcie tej półtoragodzinnej podróży kilkakrotnie zwątpi i uwierzy - w swoje siły, swoich przyjaciół, swojego ojca - ta huśtawka emocjonalna nie będzie jednak przepełniona patosem i przesadnym dramatyzmem. Będzie lekka i świeża, przyjemna w odbiorze.
Moim zdaniem film ten to opowieść o zwykłym, nastoletnim chłopaku który przeżywa rozterki właściwe dla swojego wieku i sytuacji. Uczy się akceptować siebie i swojego rodzica - a ten drugi również czegoś się dowiaduje o swojej postawie, nie pozostaje obojętny. Film dużo mówi także o współczesnej młodzieży - jej wadach i zaletach, ale także tym, że ich dusze są takie same, tylko okoliczności się zmieniają. I że modna fryzura, wypasiony ajfon i idealny ubiór to nie wszystko.
A urządzenie, którego nielegalnie używa Boruto podczas walki na arenie? Czy taki wspomagacz nie może być alegorią do znanych nam współcześnie zagrożeń - zdawania się jedynie na nowoczesną technologię, lub nawet zażywania dopalaczy? "Łatwiejsza, szybsza droga, bez trudów nauki, bez myślenia, bez konsekwencji..."... Czyż nie? Być może ta interpretacja będzie już trochę za głęboka, ale przekaz jest jasny - nic nie zastąpi tego, co masz we własnej głowie i we własnych rękach.
Jak dla mnie - to był naprawdę dobry film z tego uniwersum. Czy miał błędy? Oczywiście. Ale nie były one na tyle bolesne, aby zakłócić przyjemność z seansu. Nieco zbyt naiwne rozwiązania, niezbyt ciekawy antagonista... Ja osobiście żałuję, że nie rozwinięto nieco bardziej postaci drugo i trzecioplanowych. Chętnie zobaczyłabym więcej scen z udziałem Shikadaia, Inojina, ChouChou, a także drużyny Boruto. I Himawari oraz Hinaty - to przede wszystkim, tej małej nie odżałuję - ma potencjał fabularny, ale na razie jest wielką zagadką. ;)
Opowieść o ninja, opowieść o dojrzewaniu, nauka akceptacji samego siebie... Dużo by można wymieniać. W każdym razie ode mnie film dostaje bardzo dobrą ocenę. Chętnie obejrzę go jeszcze raz i liczę na kolejne udane odsłony - wreszcie seria "Naruto" zaczyna wracać do starych, dobrych ścieżek i rozwiązań, za które pokochały ją miliony.

ocenił(a) film na 8
Kimi_Sama

W sumie kishimoto wzorował się na sobie i szynie.

ocenił(a) film na 9
kirmarks

Prawda. A najlepsze są opowieści, które pisze życie. :)

ocenił(a) film na 8
Kimi_Sama

W sumie tak, zresztą najłatwiej od gapić trochę życia.

ocenił(a) film na 10
kirmarks

gdy Kishimoto pracuje przy kinówce, to wiedz, że będzie dobra w odbiorze :D

ocenił(a) film na 8
Aya_Ashikaga

No w szumie.

ocenił(a) film na 10
kirmarks

Ano ;) Nie lubię samowolki Pierrota, gdy sami coś wymyślają, lepiej jak autor mangi pracuje z nimi. Pamiętam jak Bleacha skwasili któregoś, ale ostatnia kinówka była okey.
Co do Naruto nie mam zarzutów ;)

ocenił(a) film na 8
Aya_Ashikaga

Z blechem to trochę zły przykład zważywszy na opinie jaką autor se zrobił:) Co do filmów się nie wypowiem nie widziałem. Ale tak filmy z patronatem Kishimoto raczej nie są poniżej pewnego poziomu. Trochę zastawia mnie ta kinówka z więzieniem.

ocenił(a) film na 10
kirmarks

no, ta z więzieniem była dla mnie dość dziwna :D

ocenił(a) film na 8
Aya_Ashikaga

No i w sumie jest na wpół kanoniczna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones