PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=856775}

Boscy

Competencia oficial
6,9 10 917
ocen
6,9 10 1 10917
6,8 18
ocen krytyków
Boscy
powrót do forum filmu Boscy

Jestem zaskoczony tym jak niskie oceny zgarnia ta znakomita produkcja, a przecież:
1. Jest świetna aktorsko. Trzy klisze, Cruz: typowo ekscentryczna reżyserka XXI w., Banderas: zblazowany gwiazdor (autoironia jakiej wielu nie posiada), Martinez: mistrz warsztatu scenicznego, który odrzuca splendor, pretensjonalnie nim gardzi, jednocześnie zazdrości gwiazdom szeroko pojętego Hollywoodu. Doskonale ujęte, wiarygodne od wyglądu, przez zachowanie, po manierę. Trzymanie się na uboczu przez Martineza, odmładzający się jakimiś ustrojstwami Banderas... Wystarczy poobracać się trochę w świecie sztuki i każdy z tych archetypów się znajdzie.

2. Muzyka i scenografia są na tyle, na ile mają eksponować aktorów, bo to na nich zasadza się film. Chociaż symboliki jest sporo (np. mieszkanie Cruz, utwór towarzyszący napisom końcowym).

3. Wyśmienity, wielopłaszczyznowy scenariusz. Kręcony film przeplata się z życiem aktorów, gdzie raz wchodzą, a raz wychodzą z roli i jak w oryginalnym tytule - rywalizują ze sobą, zaś tarcia między nimi to sól produkcji napędzana kosmicznym ego całej trójki. Do tego dochodzi temat produkowanego filmu, ponownie przenika się z "naszym" seansem. Obok wątku rywalizacji i wątku braci jest wątek biznesu, tj. jak biznes patrzy na sztukę, instrumentalizuje ją. Imponuje mi jak scenarzyści snuli opowieść o Cruz, homoseksualnej, wyuzdanej, typowej "kontrowersyjnej" reżyserce, która na koniec nagle miażdży dziennikarkę, redukującą jej film do "walki z patriarchatem", naczelnego hasła bojujących feministek. Ponadto scenariusz genialnie dekonstruuje każdy z wymienionych wyżej archetypów. Obnaża pustkę gwiazdorów, zawiść aktorów scenicznych/teatralnych i chorą bezkompromisowość reżyserów, którzy w imię definiowanej przez siebie "sztuki" gotowi są na wszystko. Nawet na przemilczenie zbrodni i zawłaszczenie koncepcji filmu.

I to wszystko razem stanowi hołd dla kina oraz aktorstwa. Jak mogą manipulować, bawić, smucić, oddziaływać będąc jedynie udawaniem.

Oczywiście zachodnia lewica może oburzać się na to jak ostro odcięto się ustami Cruz od ideologizowania sztuki przez środowiska LGBT, pretensjonalni tetrycy z teatrów mogą zżymać się na to jak wykpiono ich "ideały" w osobie Martineza, z którego co rusz wychodzi małostkowość i zawiść. Najmniej osób wstawi się za Banderasem - wkurzającym typkiem z Hollywood'u ale przecież to właśnie tacy gwiazdorzy mają rzesze fanów i fanek ale i on mocno oberwał. Oberwali wszyscy i każdy słusznie!

To nie jest produkcja na raz, to nie jest produkcja, gdzie odpowiedzi są na tacy. Natomiast po analizie, każdy wątek się broni, ma początek i koniec, chociaż nie oznacza on końca możliwych rozważań. Jestem wręcz zaskoczony jak zręcznie to wszystko upchnięto, a nie miałem wrażenia, by cokolwiek było sztuczne.

Rozumiem, że to film nie dla każdego niemniej pod każdym względem pozostaje znakomity, spodziewałem się ujrzeć dyskusje o zaprezentowanych postawach, starcie światopoglądów, a tu mało komu pasuje! Albo ktoś zapatrzył się w formę... Albo to ja jestem dziwny, bo lubię to wszystko rozważać.

użytkownik usunięty
Chlop_ze_wsi

Bardzo dobry film. Jeśli nie wybitny. Dziwi mnie średnia (mocno ?) ocena T. Raczka, który wydawałoby się wyszedł jednak poza swoje dyletanctwo z "Pereł z lamusa", gdzie za mistrza uchodził (i był nim) Zygmunt Kałużyński.Szkoda, bo wiele recenzji ostatnimi czasy autorstwa T. Raczka sprawiało wrażenie, że wyszedł z roli uczniaka, że jest w nim jednak i w jego opisach filmów tych lepszych głębia. Choć nagrywanie razem z współczesnym wieloletnim partnerem (seksualnym) nieco burzyło takową opinię, jeśli ktoś pokusiłby się o jej wystawienie. Jednak miłość, pewien wiek, obawy o samotną przyszłość, jakiś rodzaj wyższości nad niezbyt lotnym, ewidentnie po traumie (może nie jednej) partnerem dawały "swego rodzaju" wyjaśnienie... Swoją recenzją "Boskich" wrócił w rolę pustego chłopca pretendującego do mistrzowskich... No właśnie, mistrzowskich: co, czego kogo? Smutne, bo człowiek chce zauważyć przemianę, rozwój, a czasem oderwanie, zaprzeczenie... Niestety p. Raczek uczynił krok (lub wiele ich) wstecz. Film bardzo dobry. Jeśli nie wybitny. Wbrew wielu innym zapowiedziom, "okrzyknięciom", Penelopa jest tu fenomenalna. Jeszcze lepsza chyba niż w "Vick Cristina Barcelona", choć tam była świetna. Prawdopodobnie pokazanie od podszewki "przemysłu filmowego", a nawet "osobowości" lub dokładniej zaburzeń czy wręcz ich pustki (żeby nie określić w części przypadków, mianem pustostanu) osób w nim działających (wszelkiej maści), wywołało automatyczny sprzeciw. Fil wart zobaczenia, wysokich lotów. Wszelkie negatywne lub "średnie" oceny ukazują lęki osób związanych z tą branżą. Koniec końców bardzo dobry film.

użytkownik usunięty

Trzeba dodać, że to swego rodzaju kontynuacja dla "Drive my car"

Chlop_ze_wsi

może oczekiwali awendżersów, a tu wolniejszy klimat xD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones