Troche przrysowane ale prawdziwe. Mialem przyjemnosc poobserwowac go kilka lat przed smiercia, wlasnie w kosciele. Przypadkiem chodzil czasem do tego samego kosciola co ja, na 8 rano. Czasami, bo zawsze byl przesladowany przez grupe wlochow ktorzy chcieli wyrwac od niego jakas kase, wiec jezdzil do dwoch. Zgarbiony, wolny krok, ktos kto zostal dopuszczony przez ochrone mogl mu polamentowac cos do ucha przez chwile, po czym dawal ON delikatny znak ochroniazowi a ten z pol ukrycia wreczal tej osobie nie mniej niz 50 euro. Wygladal pod koniec na prawie sparalizowanego , taki chodzacy pomnik ktoremo tylko bystre inteligentne oczy sie ruszaly i dlonie.

Bardzo ciekawe, co Pan powiedział panie Alfredzie. W filmie także pokazano scenę, w której podczas spotkania ze swoimi wyborcami Andreotti wręczał prezenty: słodycze i oczywiście jakieś pieniądze. Bardzo mnie zaciekawiła postać byłego premiera i od dłuższego czasu przeglądam różne z nim wywiady i staram się zgłębić postać. Czy udało się Panu jeszcze coś interesującego zaobserwować?

Chyba jedyne co jeszcze zapamietalem to taka "aura" ktora go otaczala. Sprawial wrazenie osoby bardzo skromnej ale jednoczesnie poteznej i nietykalnej.