prawie SAME pozytywne komentarze. Uwielbiałam dawną Bridget...:) Pierwsza część dla mnie naj naj! A ostatnia raczej najsłabsza..... Ale każdy oczywiście ma swój gust. Nas mało śmieszyło... Nie było juz tego uroku, tej magii... Ani to "rewelacja, sala pekała ze śmiechu" ani "co za dno" Po prostu średniak....
Mam to samo. Jedynka była dla mnie zabawna dwójka też nie najgorsza, ale trzecia to jakaś porażka. Nie wiem czy to są płatne komentarze bo niewierze że ta część jest wyżej oceniana niż pierwsza.
Ocena na FW spowodowała, że w ogóle zobaczyłam ten film. A tu kompletna porażka. Dokładnie 3 razy się uśmiechnęłam, reszta nuda. Marny scenariusz, Renee Z. próżno szukać po tych operacjach. Stracone 2 godz.
Nas też zachęciły zachwyty znajomych, że najlepsza część etc... Jak nie lubię rom-kom, stwierdziłam, że ok, to w końcu kontynuacja klasyka, niech będzie na wieczorny chillout. Tymczasem zawód nie tylko scenariuszem i tym, że film nie był już śmieszny, był jedynie ckliwy... Ale nie mogłam patrzeć na Renee, której twarz nie wyrażała kompletnie nic. Nie wiem co konkretnie sobie zrobiła, najpewniej coś z powiekami i nie tylko... Ale straciła jakąkolwiek mimikę. Oglądałam jakąś starszą panią, a nie ryczącą 40stkę Bridget...
Mam podobne odczucia... Trochę żal, ale brakuje dawnego klimatu. Dla mnie to jakby nagrane na siłę, a Bridget już nie ta sama.Jeśli miałaby być kolejna część to już ja jej nie obejrzę. Słabiutko, bardzo.
Dokładnie tak. Sztandarowa Bridget miała lekką nadwagę, wciąż popełniała zabawne gafy i wciąż tęskniła za miłością. Ta Bridget jest chuda, pogodziła się z samotnością, nie jest już zabawna. To był film jakby o innej osobie. Do tego z zupełnie inną twarzą...
Mnie aż bolało, jak widziałam z jakim wysiłkiem Renee próbuje poruszać twarzą.. Moim zdaniem odgrzewanie tego kotleta nie miało sensu. Mimo, że z dawnej Bridget niewiele już zostało, to twórcy usilnie wciskają w jej usta żarty, które brzmią bardzo sztucznie. Jej relacja z Markiem w tej części była fatalna do tego stopnia, że do ostatniej chwili kibicowałam jej i Jackowi. Owszem, były zabawne momenty, ale nie ratują one całości.
Zupełnie inaczej wyglądała w pierwszej części, a zupełnie inaczej w trzeciej. Teraz przypominała z oczu Jennifer Connelly. Jakby wyszły spod tej samej igły. Oryginalna Rene Zelweger bardziej przypominała eskimoską urodę - teraz jak zwyczajna kobieta z Europy. Humor w filmie rubaszny i o seksie, jakby tylko to mogło bawić widza. Za dużo scen seksu jak na komedię. Bardziej by pasował jako tani pornos z humorem.
No to Cię zdziwi jeszcze jeden - jak dla mnie film naprawdę świetny. Nie idealny bo dość słaby wątek z nerwami i celowym stoczeniem się Bridgitte (blokada PINu, zostawienie reklamówek).
Zgadzam się z każdym słowem. Cóż, kontynuacja książkowa była słaba, filmowa również :(
No mi się wydawał wręcz prymitywny :( kocham jedynkę na maksa, dwójkę bardzo lubię, a trójki wolę nie pamiętać...
Wcześniejsze części to świetny angielski dowcip, a to... podczas sceny w której zablokowali się w drzwiach obrotowych cała sala się zaśmiewała do łez, a ja zastanawiałam się czy oglądamy ten sam film :|
Przyznam,że mnie właśnie ta część najbardziej przypadła do gustu i najbardziej rozśmieszyła.
Ten film miał dobre momenty nawet całkiem sporo ale nie czułem tej magii co w pierwszej części. Film zdecydowanie bardziej dla kobiet. Bardzo emocjonalny, no i końcówka to zero zaskoczenia od początku wiadome było że Amerykanin nie może być ojcem a szkoda bo to byłoby naprawdę fajne zaskoczenie.
Najbardziej mnie bolał w tym filmie takie brak świeżości oglądając miałem cały czas deja vi to przecież już było. Duży plus że film był dosyć naturalny a ludzkie emocje nie były udawane.
Film dobry ale nie bardzo dobry.