Nie wiem człowieku gdzie Ty widzisz tutaj przeróbke "Titanica" bo "Britannic" to inna historia,mimo że siostrzany statek. Jeżeli Cameron nakręcił dobry film o statku to inni juz nie mają prawa kręcić kina o tej samej tematyce bo to już przeróbka? IMO gdyby w ten obraz włożone takie fundusze jak w "Titanica" z 1997 roku to omawiany tu "Britannic" przewyższyłby dzieło Jamesa Camerona. Niestety jest na odwrót...

" Nie wiem człowieku gdzie Ty widzisz tutaj przeróbke "Titanica" "

Głowna bohaterka ratuje swojego ukochanego, który na końcu i tak ginie. Tyle co mogę powiedzieć, bo sama oglądałam tylko jakieś ostatnie pół godziny.

To jest podróba Titanica, ale dla mnie jest świetny i ciekawszy od dzieła Camerona.

Może i podróba ale film całkiem fajny, no i ciekawy:)

Fabuła jest dosłownie identyczna

Tyle, że ten statek też zatonął, jak Titanic. Z innych przyczyn - wpłynął na minę. W każdą historię trzeba wpleść romans, żeby przyciągnąć tłumy do kin. Jakieś drobne elementy miłości, współczucia, seksu i od razu ludzie chętniej oglądają. A historia jest jak najbardziej prawdziwa. Z początku owszem myślano, że był szpieg na pokładzie, ale dalej tego nie wyjaśniono.

Nie, historia jest w większości zmyślona, tak statek istniał, ale nigdy nie przewoził broni, nie został zaatakowany przez u-bota, lewa śruba, a nie prawa rozwaliła lodzie ratunkowe, kapitan nie wszedł na łódź, tylko wszedł do wody, gdy dziób był zanurzony, godziny tonięcia i wypływania statku z portów są błędne, mogę tak wymieniać i wymieniać

ja się zgodzę z autorem: podróba.

EE ogladales w ogole titanica ? Gdzie ty widzisz tu jakies podobienstwo ? No chyba tylko w tym, że oba te statki zatonely ^^

Titanic, Brittanic... może jeszcze nakręcą film Olympic... jakoś najbardziej znanym i wspominanym statkiem jest Titanic, a o tych dwóch mało kto pamięta ^^ Nie dziwie się bo Brittanic owszem zatonął ale nie pochłoną tyle ofiar co Titanic, a Olympic to już w ogóle inna historia.. choć powstał by ciekawy film, o siostrzanej jednostce która po 24 latach hmm.. "kariery" trafił w końcu na złom.

Bardzo się zdziwiłem kiedy na poczcie ujrzałem, że ktoś odgrzebał tego kotleta, ale od tak z ciekawości zajrzałem. Muszę przyznać, że tego pierwszego, nieszczęsnego posta walnąłem 4 lata temu, no a trochę to czasu minęło.

Przez te cztery lata się wiele zmieniło (nawet nie wiedziałem, że tak długo siedzę na filmwebie O_o), ale moje podejście do tego filmu... hmm, nadal widzę tutaj "małpowanie" Titanica. A teraz porównam sobie oba filmy:
* zarówno w Titanicu, jak i w Britannicu, facet na końcu umiera
* żeby zrobić "ciekawy" film, w obu przypadkach (przy czym Titanic pierwszy) postawiono na romans, podczas gdy w Britannicu można było wpleść niezłą intrygę
* dziewczyna ponownie uwalnia swojego faceta od opresji

W zasadzie to moje najpoważniejsze argumenty no i przede wszystkim to, że w Britannicu postawiono na ten sam temat, czyli na romans. Nie powinienem był zakładać tego tematu cztery lata temu ze względu na to, że po tym poście dostanę na pewno jedną taką odpowiedź "nikt nie każe ci tego oglądać". Dla mnie jednak Britannic pozostanie filmem, w którym jest mało oryginalności. Nawet jeśli przez większość filmu, rozwój tej miłości jest inny niż w przypadku Titanica, to ale i tak gwarantuję, że po obejrzeniu kilku scenek, będzie się mieć De javu z Titanica. Poza tym Cameron w dosyć ciekawy sposób opowiedział historię Titanica, a tutaj niestety, ale tego bardzo mocno brakuje. Tak w ogóle - Britannic nie jest ciekawy tematem do tworzenia filmu, a po dziele Camerona można mu zarzucić bardzo wiele.