"Czego szuka bohater tej historii? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, tak jak trudno nazwać emocje. Może ta podróż nie ma celu? A może jest celem sama w sobie? Analizę Jarmusch zostawia nam, interpretację i rozwiązania również. Sam jest tylko przewodnikiem, który zwodzi nas, udzielając subtelnych podpowiedzi". A teraz ja: "
Czego szuka widz tego filmu? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, tak jak trudno nazwać emocje. Może ta podróż nie ma celu? A może jest celem sama w sobie? Analizę Jarmusch zostawia nam, interpretację i rozwiązania również. Sam jest tylko przewodnikiem, który zwodzi nas, udzielając subtelnych podpowiedzi.
Czyli o czym mówi nam ten film? O czym jest ten film? Co nam mówi reżyser? Żebyśmy se wszystko zinterpretowali sami? To po co nam taki film???
A nie przyszło Ci na myśl, że film odpowiada na najważniejszcze kwestie życiowe? Obejrzyj, przemyśl, może obejrzyj jeszcze raz... Nie będziesz stawiał tylu pytań.
"Broken Flowers" to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem, Jarmusch stworzył rozprawkę o sensie życia, o tym kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i jaki to wszystko ma sens. Jego rozważania skręcają nieco w stronę Bergmana czy Antonioniego, ale to zupełnie inne (choć wcale nie gorsze) kino. Arcydzieło.
Może nie arcydziało, ale mimo wszystko ciekawe, momentami zabawne i bez wątpienia mądre kino. Duża w tym zasługa Billa Murraya, który swoim wyrazem twarzy był w stanie pokazać dużo gorzkiej prawdy o życiu. Wielkie brawa dla tego aktora, który u Jarmuscha stworzył dużo lepszą - moim zdaniem - kreację, niż w podobnym w wymowie (i nieco przereklamowanym) filmie Sofii Coppoli pt. "Między słowami".