jesli chodzi o mnie to wszystko zaczelo sie od plyty gang starr'a moment of truth ... So I pray, remembering the days of my youth
As I prepare to meet my moment of truth
yeah...
We all must meet our moment of truth...
kurwa stary jedna z najlepszych płyt w krótkich dziejach hh
u mnie pierwszą płytą na którą wybuliłem prawie 60 zł. był Jay-z in my lifetime vol.1 później kopałem głęboko, głębiej aż dokopałem sie do takich osobistych perełek jak step in the arena, illmatic, pierwszy wu-tang, pierwsze 2pac'i, luniz, cały zachód... oj było tego było...
a teraz? myśle że teraz dużo ciężej jest coś dobrego wychwycić niż kiedyś, mimo że siądziesz przed kompem i możesz sobie zamówić lub ściągnąć płyte jaką tylko zechcesz to przebić się przez to całe gówno które zalało rynek jest niezmiernie trudno.
a ostatnio (tzn. dwa lata temu:) powalił mnie electric circus commona, w media markt kupiłem z przeceny za 6,90 zł, heheh
nie zauwazylem ale z wrazenia zle napisalem tytul tematu :P "kiedy zakochales/las sie w hip hopie?" common jest moim zdaniem jednym z lepszych (caly czas wracam do plyty "one day it'll make sense") a w tej chwili jestem pochloniety mos defem i rootsami , a no i smiejcie sie ale podoba mi sie tez fresh prince & dj jezzy jeff OLD SCHOOL!!!:)
U mnie to było wtedy gdy usłyszałem pierwszą płytę 2 Live Crew "as nasty as they wanna be", kawałek 'Me so horny' wbił mnie w ziemie, potem Ice - T 'home invasion' i gdy Snoop wydał swoją pierwszą plyte "Doggystyle", to było to,do tej pory uważam ją za najlepszą hiphop cd ever! chyba przez pół roku nie słuchałem niczego innego ,na okrągło tego krążka.a z Jazzy Jeffa & fresh princa, nie ma się co nabijać mi też podobała się płyta 'Code Red".
Ja zakochałem się w hip hopie w jakiejś szóstej klasie podstawówki. Szerze mówiąc nie pamiętam co było pierwszym co usłyszałem, prawdopodobnie Fugees - The Score, bo wyszła wtedy, była to nowość i pamietam jak byłem nią zajarany. Potem były klasyki w stylu Wu Tanga i Cypress Hill aż kupiłem sobie Moment Of Truth. Wtedy na nowo odkryłem hip hop, zakochałem sie w nim ponownie. Potem starałem się poznać jak największą część tej muzyki jak i całej kultury, od Starej Szkoły Kool G Rap'a, Big Daddy'ego, Fresh Prince'a, Prince Paula, De La Soul, Marley Marla, Erica B i Rakima poprzez Pete Rocka, A Tribe Called Quest aż do Commona, Taliba Kweli, Mos Defa. Obecnie stale odkrywam mimo, że siedze w tym od lat i tak zawsze spotkam kogoś kto mnie czymś zaskoczy. Ostatnio dostałem płytę Othello - Elevator Music i Ohmega Watts - The Find. Polecam obydwie, dobra stara szkoła, mimo, że płyty pochodzą z 2005 roku, brzmieniem przypominają solidny old school. polecam też ostatnią płytę OC - Starchild, również dla fanów starego dobrego rapu. Tak powinna brzmieć ta muzyka.
mój pierwszy raz był chyba jak mialem 9 lat (teraz 14) kiedy moim kumple sluchali Tupaca a pozniej nadrugi dzien ogladalem jakis program o Tupacu chyba i od tego sie wszystko zaczelo pozniej byl Ice Cube, Wu-tang Clan, Snoop Doggystyle caly praktycznie zachod oprocz Wu-tang Clanu
Hip hop to subkultura, rap to muzyka, która jest częścią hip hopu :P
Jak miałam 9 lat to wpadła mi w ręce płyta Eminema i chyba od tego się zaczęło. NWA, Run DMC, Snoop Dog, Common, Kanye West, Wu-Tang Clan, Soulja Boy, Nelly, Lil Mama, Lil Wayne, 2Pac, 50 Cent, Nas, Faboluous, Jay-Z, The Game, T-Pain, Asher Roth (genialny koleś (biały!!!)), Eminem no i oczywiście HG, O.S.T.R., K44, Peja... Oraz wszystko czarne o mi wpadnie w ręce :P
Dla mnie jest żałosne, że te dziewczynki, które rok temu słuchały Majli Sajrus, Dżonas Braders czy jakiegoś innego szitu teraz sobie wstawiają logo HG na nk xD Tak smao jak było z Michaelem Jacksonem. Kilka lat temu, kiedy tańczyliśmy do jego muzyki to wszyscy mówili 'jaki obciach, żenada, żal' itd a teraz 'Michel, tak bardzo nam Ciebie brakuje!' i każdy jest fanem jego muzki...
Mnie miłość do hip hopu i r&b trafiła kiedy usłyszałam TLC Baby-Baby-baby i to do dzis moja ulubiona grupa album CrazySexyCool to moim zdaniem majstersztyk nawet teraz po 16 latach moge jej słuchać codziennie, potem piosenka juicy Notoriousa utwierdziła mnie w mojej miłości,potem jakimś cudem udało mi sie znalesc (Always Be My) Sunshine i "Wishing on a Star" jay-z, step in to the world krs-one i wiele wiele innych ale na wymienienie miejsca by mi nie starczyło. powiem tylko że dziś "czarna" muzyka nie jest juz taka jak kiedyś tamte czasy odeszły i pozostały tylko wspomnienia zapisane na srebrnych krążkach.
o tak,TLC Crazy SExy Cool
potwierdzam to majstersztyk,mega klasyk dla mnie też.Szkoda Left EYe r.i.p.
A gdzie w tym wszystkim Ol' Dirty Bastards?! "...oh baby i like it raw...shimmy shimmy ya, shimmy ye, shimmy je, give me the mic, so a can take it....bla bla bla" kozackie;] U mnie przygoda zaczela sie jakis rok temu, choc rapu sluchalem juz w 1997 bedac 7 latkiem kiedy dostalem kasete, zaznaczam KASETE Kalibra 44, pozniej caly hh poszedl w niepamiec i jakos nie dawno posluchalem Eldoki i wszystko powrocilo, tak od razu i teraz tylko Jay-z, Nas, Mobb Deep(infamy, infamous), Jurassik 5, Gang starr, public enemy, Cypress Hill, Eazy E wielu wielu, no i oczywiscie nie pomijam naszej narodowej sceny kupujcie plyte Parias warto! Yo!;D
Szczerze - nie pamiętam dokładnie, ale pewnie przez "The Chronic" albo "Illmatic" jak miałem 13-14 lat. Potem poszedłem w stronę anticonów i Def Juxów i jeśli chodzi o hip-hop, tak zostało do dziś, chociaż teraz zakochuje się w nim bardzo rzadko ;)
Raphneternalz, bo teraz nie ma się w czym zakochiwać...te wszystkie mieszanki, pajacowanie w teledyskach, featuringi z dj'ami od "techniawki" katastrofa... hip hop, który ja pokochałam zaczął umierać powoli od śmierci Notoriousa, Aaliyah i Left eye, a teraz nie zostało z niego już prawie nic.
Changes Tupaca, potem było California Love, Nas, Wu Tang, Fugees i się posypało. Równolegle był Liroy i Wyp3, K44, później PFK.
hip hop wywarł niesamowity wpływ na kulturę i sposób życia. wychowałem się w tej kulturze i nie wyobrażam sobie życia bez hip hopu. ci, którzy poznali wszystkie jego aspekty, ci którzy go pokochali a potem znienawidzili, ci którzy chodzą z głową wysoko zadartą do góry i wiedzą czego chcą, rozumieją hip hop. tu nie chodzi o ubieranie szerokich spodni, o malowanie po murze albo słuchanie określonego typu muzyki. tu chodzi o to jak postrzegamy rzeczywistość, o to jacy jesteśmy.
To jest moja ulubiona płyta w ogóle.Zacząłem słuchać tej muzyki troszkę wcześniej,ale mniej więcej w tym okresie, u mnie to była podstawówka 6. może 7. klasa
U mnie to był Wu-Tang Clan coś koło końca 1999 r. gdy wychodziły ich single ''Protect Ya Neck (The Jump Off)'' i ''Gravel Pit'' z płyty ''The W'',która ukazała się w całości w 2000 r. . Czułem się jak jebnięty piorunem bo czułem tą muzykę jak żadną inną. Początkowo jarała mnie tylko część muzyczna potem również i teksty ,w które zacząłem się wdrażać więc zawdzięczam poznanie rapu Wu-Tangowi. Potem dostałem od starszego ode mnie jakieś 10 lat kumpla płyty Beastie Boys ''Hello Nasty'' i 2Pac'a ''Greatest Hits'' .Przegrałem je sobie na kasety i bez przerwy odtwarzałem na magnetofonie. Dalej wiadomo co się działo. Człowiek słuchał coraz więcej i więcej aż do dnia dzisiejszego.
U mnie to zdecydowanie od Pete Rocka sie wzielo :) The Main Ingredient z Cl Smoothem klasyk nad klasykami :) kocham jego beaty ! do tego mega zajawka na Das Efx, Gangstarr, Rakim i Lost Boyz (płyta Legal Drug Money) ! Ogolnie cały East Coast mnie zarazil :)
Tupac, od niego wszystko się zaczęło :) Później inni, wszystko co wpadło mi w ręce.. Kocham tą kulturę, nie wyobrażam sobie życia bez niej, Codziennie odkrywam kolejne częsci tej kultury. Dzięki że tym pytaniem pozwoliłes mi cofnąc się do czasu kiedy zaczęła sie moja przygoda z hip hopem :)
Rok 2001. 2Pac i Dre - California Love z kasety The Greatest Hits którą dostałem od kuzynów. Miałem 11 lat teraz mam 25 i nic się nie zmieniło.
Rok 1992. Hammer "Too Legit To Quit" i Run-DMC "Tougher Than Leather" (WHOOOOO'S HOUSE?!) ;)
Daaamn, ten temat ma 12 lat :D
hahaha no muszę przyznać, że też jestem mocno zaskoczony, kiedy od czasu do czasu dostaję nowe powiadomienie o komentarzu do posta, którego zamieściłem jako nastolatek :D
Kiedyś słuchałem tej muzyki o narkotykach i przekleństwach która w dodatku obraża kobiety(wiem wiem realia Brooklynu ale życie murzynów naprawdę się poprawiło) ciągle byłem smutny ale pół roku temu odkryłem gatunki takie jak funk, rock'n'roll, blues, jazz i soul. Słucham tego bez opamiętania i jestem przeszczęśliwy.
Polecam sprawdzić
Franek