Film jest niezły, ale szczerze mówiąc nie wiem z czego taka podnieta. Że uczciwie pokazano jak kilku półgłówków odstawia trzodę? Że są cycki, szczanie i demolka? I jeszcze co niektórzy ubolewają, że film o Freddiem taki nie był. Nie wystarczy wam, że wiadomo, że nie był grzeczny? Naprawdę trzeba scen ostrego ćpania, chlania i orgii, żeby można było film nazwać uczciwym? Film spoko, można się przekonać jak hasło "sex, drugs and rock&roll" wcielono w życie z siłą erupcji wulkanu. Ale bez jaj, nie róbmy z tego filmu wielkiej sztuki.