... ale za to jakie! Proste ujęcia, prosta sceneria. Gra cieniami i muzyką. Dużo miejsca na
granie emocjami bohaterów i widzów.
Film to jak dla mnie historia samuraja w kryzysie wieku średniego - zblazowany,
zrezygnowany, pod pantoflem żony. Ale w końcu miarka się przelewa i postanawia robić po
swojemu. Jego zapał i upór budzą podziw, zwłaszcza że sprzeciw oznaczał śmierć i brak
honoru. Oto na co gotowy jest człowiek, który chce obronić sens swojego życia, który
odnalazł po tylu latach.
Bunt w czystej postaci - emocje bohatera budują się przez bite 2 godziny, z bohaterskim
finałem. Im więcej czasu mija od kiedy obejrzałam ten film, tym bardziej emocjonująca
wydaje się być końcówka i to budowanie napięcia, frustracji i irytacji.