Ja się po prostu wczoraj strasznie męczyłam oglądając ten film. Doszłam do wniosku, że końcówka może być przerażająca. Chłopiec uciekł do lasu, zresztą nie tylko on do tego lasu uciekł (choć mogły to być rożne miejsca). I ja doszłam do wniosku, że on chyba zrobi sobie krzywdę, pamiętam, że pomyślałam sobie "Przecież tam jest mnóstwo kamieni!" a on chce kopać jakąś jamę głową?!
Myślę, że las tutaj to symbol ucieczki od cywilizacji. Ludzie uciekali od społeczeństwa i zaszywali się głęboko w ostępach leśnych - nie wchodzili tylko na skraj lasu, szli w jego głąb im dalej tym lepiej. W ich rozumieniu nawet spokojniej i bezpieczniej (być może).
Scena w wodzie z małym dzieckiem - pierwsze skojarzenia, ojciec na skraju załamania chce się zabić? Albo uśmiercić dziecko, ale później następne skojarzenie: "Powrót do źródeł." Rodząc się wychodzimy z "wody".
Podsumowując nie wiem jaka myśl przewodnia przyświecała temu filmowi?