Zupełnie przez przypadek obejrzałem ten film. Leciał niedawno w telewizji na stacji, której zwykle nie oglądam, ale w gazecie został całkiem dobrze oceniony, więc pomyślałem, że może tym razem ten jeden z 60 programów okaże się przydatny.
Burza lodowa to taki film o wszystkim i o niczym, czyli po prostu o życiu. Dwie zwyczajne rodziny i romans, który nie rozpętuje burzy, ale wprowadza pewien zamęt w dotychczas ułożonym życiu.
Ilekroć oglądam tego typu filmy zastanawiam się czy to ja jestem nienormalny, czy to społeczeństwo jest chore. Bo czy normalne jest, żeby każdy dzień upływał na niczym, a ludzie którzy mają być dla siebie przyjaciółmi, partnerami byli obcymi jednostkami mieszkającymi pod jednym dachem? Czy to normalne, że każdą trudniejszą rozmowę, każdy problem przesuwa się w bliżej nieokreśloną przyszłość najczęściej zagłuszając sexem?
Ang Lee przedstawia nam samotnych ludzi, którzy żyją w małżeństwie jakby z przymusu, bez miłości, jakiegokolwiek uczucia. Przedstawia nam nieszczęśliwych bohaterów - i nie tylko tych głównych - których małżeństwa są jedynie układem na papierze. Którzy żyją samotnie, każdy tylko dla siebie bez prawdziwych przyjaciół, miłości. Dla których zwykły dotyk potrafi być największym i najcenniejszym przeżyciem.
Pokazuje nam dorosłych ludzi, którzy zachowują się jak dzieci. Którzy nie potrafią rozmawiać ze swoim potomstwem praktycznie o niczym, a rozmowa o sexie jest jedną z najbardziej krępujących, o wiele bardziej krepujących dla nich niż dla dzieci. Burza lodowa jest kolejnym filmem, w którym wyraźnie widać, że młode pokolenie jest bardziej dojrzałe, odpowiedzialne i normalne od swoich rodziców. I paradoksalnie to właśnie zbliżenie nastolatków nie do końca świadomych sytuacji jest bardziej normalne, przepełnione uczuciem, spokojem, prawdziwą bliskością nie tylko fizyczą, ale i psychiczną.
Atorzy spisali się bardzo dobrze - ci starsi jak i młodzi. Szczególnie jednak trzeba zwrócić uwagę na młodziutką Christinę Ricci, Adama Hann-Byrda, oraz Sigourney Weaver. Plus ładne zdjęcia i miła dla ucha muzyka.
8/10
Tłuszcz, Jacek Podsiadło
Coraz mniej mówią i zużywają coraz więcej perfum.
Za noc miłosną starcza im kwadrans. Uczucia obrosły tłuszczem.
Dzieci oddali w łaskawą opiekę Muppetów i Smurfów.
Nad łóżkiem dogorywa w retuszach namiętne: nigdy cię nie opuszczę.
Uczucia okazują wstydliwie jak bagaż celnikowi, jakby spełniali pokutę.
Co wieczór uciekają z domu, ona w katalog mody, on w sensacyjną powieść.
Rano biegną do fabryk produkujących przede wszystkim smutek.
Mają trzyletnie auto i po dwie zdrady na sumieniu. To się nie mogło powieść.