Chore kino, lepki, szarobury klimat, nuda i przede wszystkim chore interakcje bohaterów... Maxine zakochała się w kobiecie, ok, rozumiem że takie powiązania także występują, ale żeby potrzebować do tego ciała Malkovicia?
Jedna tylko scena utkwiła mi w pamięci, to jak sam John wlazł do własnego umysłu - za tą akcję czapki z głów. Niestety reszta filmu przegięta w kierunku, który mnie bardziej wprowadza w zażenowanie a nie w dobrą zabawę przed ekranem.
2/10