niebezpiecznie jest łapać marzenia za nogi mając klapki na oczach, nie należy też się spodziewać, że 16-letnie dziecko, choć inteligentne, jest na tyle dojrzałe, żeby podejmować ważkie decyzje o swoim życiu. Dostaje się też w tym filmie mało ostrożnym, choć kochającym i dbającym o przyszłość dziecka rodzicom, to w sumie "Była sobie dziewczyna" jest czymś na kształt głosu przeciw obecnemu trendowi niezwracania uwagi na życiowe doświadczenie, oczekiwania, że wszystko powinno przyjść w życiu jak najszybciej i najłatwiej, kultu młodości, nieznoszącej nudy i ciężkiej pracy.
Zmieniłbym może samo zakończenie filmu. Słowa bohaterki, mające świadczyć o jej poczuciu własnego doświadczenia i dorosłości, jako przewagi nad rówieśnikami są lekko na wyrost. Poczucie własnej wyższości to chyba jednak nie ta nauka, którą od życia dostała. No ale to nadal w sumie słowa nastolatki, więc dlaczego mają być całkiem dojrzałe?:)
Generalnie film bardzo dobry - dałem 8/10, choć jakieś zadatki na 9/10 były
Nie wiem od kiedy przestałaś oglądać... okazało się, że amant głównej bohaterki jest żonaty i dzieciaty i że ona nie jest pierwszą ofiarą, a bywały nawet ciąże (przekazuje to żona amanta). Jenny idzie w końcu po rozum do głowy, próbuje wrócić do nauki, prosi o pomoc byłą nauczycielkę i w końcu trafia na studia. No ale może lepiej zobacz sama:)