PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=818009}

Byłam w domu, ale...

Ich war zuhause, aber...
5,1 279
ocen
5,1 10 1 279
Byłam w domu, ale...
powrót do forum filmu Byłam w domu, ale...

Rozumiem, że ładnie wygląda osiołek patrzący w dal, ale o co w tym chodzi? Bo wg mnie to żart z widza, że traci na to czas. Naprawdę chciałbym poznać jakąkolwiek interpretację. :)

vmj

O nic, z artykułu o reż.: "Schanelec’s intro was perfect: “You don’t have to think. You can just watch.” I’m not sure the audience understood what she meant: that in the face of a Difficult Text, you can simply take in images and audio and assume they’re meant to give you some pleasure and process them as such, leaving the heavy mental lifting for later."

ocenił(a) film na 9
vmj

Czy wszystko trzeba rozumieć? Czy filmy MUSZĄ mieć sens? niekoniecznie

ocenił(a) film na 6
damiansport1

Serio? Sztuka ma swój cel i sens. Jeśli nie dążymy do jego odkrycia, zrozumienia twórcy, to po co w ogóle odbieramy sztukę? Dla krótkotrwałych wrażeń estetycznych? Sztuka która nie ma sensu powinna zostać w szufladzie artysty.

ocenił(a) film na 6
vmj

Ja też miałam z tym filmem duży problem, na szczęście na forum "Nowe Horyzonty po godzinach" pojawił się genialny wpis wyjaśniający sens (nie wiem czy autor życzyłby sobie podawania swoich personaliów, szczególnie, że tutaj niemal wszyscy są pod nickami): "Jest to właściwie film z pogranicza teorii filmu zastanawiający się nad sposobem przedstawienia cierpienia na taśmie. Meritum i główne pytanie tego obrazu pada w środku podczas emocjonalnej mowy krytycznej dotyczącej filmu spotkanego reżysera (Czy aktor próbując odgrywać cierpienie człowieka, nie da się ukryć zawsze fałszywie i nieudolnie, nie obraża tego człowieka w ostateczności i czy przypadkiem nie okazuje braku szacunku dla samego cierpienia?). Resztę filmu to tak naprawdę wprawki filmowe, które trzeba oceniać pod względem tego pytania. Czy powinniśmy pokazując cierpienie używać podejścia behawioralnego, anty-psychologicznego i anty-psychoanalitycznego? Pozostaje wtedy film praktycznie dokumentalny jak pierwsze i ostatnie sceny ze zwierzętami. Czy to coś mówi o personalnym wymiarze cierpienia? A może powinniśmy się wczuć i pokazać pornograficznie całe emocje? Tylko wtedy jest to znowu fałsz odgrywany przez aktora. Czy w ogóle jest możliwe przekazanie swojego wewnętrznego świata jeżeli sami go nie rozumiemy? (sceny z parą). Czy spisanie słów, nawet jeżeli piękne jak u Shakespeare'a, nie traci prawie wszystkiego w momencie odtworzenia, gdy człowiek czyta te słowa nieudolnie lub przez pryzmat własnych doświadczeń? (Sceny z dziećmi). Etc. etc."

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones