Zakończenie filmu mnie zaskoczyło. Byłam przekonana, że będzie bardziej tragiczne/szczęśliwsze. Nie słodki, nie ckliwy, ale również nie aż tak skrajny jak 'Requiem..', ale jednak świetny, bo prawdziwy i smutny, chociaż nie płakałam. Wzruszyłam się w kilku momentach - kiedy Candy poroniła i kiedy pisała całą ich historię na ścianach. Dobry film na przemyślenia, żeby móc stwierdzić, że chociaż jest źle to nie ma się aż tak spieprzonego życia. Spodziewałam się czegoś 'mocniejszego'. Oceniłam na 6.
Jak interpretować zakończenie? Dan podejmuje decyzje że Candy poradzi sobie lepiej bez niego, że ich tragiczna miłość potrzebuje innych półśrodków na zaspokajanie? Razem stanowią pandemonium osobno mogą uporać się ze wszystkim?
Na pewno Candy poradziłaby sobie lepiej bez niego, Dan o tym wiedział.Ale do tej pory mimo ich świadomości np. wyniszczenia przez narkotyki, brali je dalej.Uważam,że po prostu muszą się od siebie oddalić na jakiś czas,ale wrócą do siebie.
To jest właśnie piękne, że każdy może sobie dopisać zakończenie - takie jakie według niego będzie najlepsze, jakie się mu podoba.
Ja osobiście myślę, że Candy i Dan nie wrócą już do siebie. Dan nie wyjdzie z nałogu, ale Candy da sobie radę sama. Myślę nawet, że Candy może znaleźć sobie kogoś innego, ale Danny nie będzie do tego zdolny. Jednak zawsze będą o sobie myśleć, tęsknić i cierpieć. To takie moje spojrzenie na te zakończenie ;)
Zastanwiałam się po pierwszym seansie, czy na pewno do siebie wrócą i choć trudno jest na to odpowiedzieć i za każdym razem kiedy oglądam ten piękny film(może w zależności od nastroju albo danej sytuacji w jakiej się znajduję)mam wątpliwości co do ich powrotu do siebie i inne refleksje, to mimo wszystko wolę zostać przy tym,że będą razem(chociaż nie zakładam,że będzie to łatwe). Film ten przedstawia nie tylko uzależnienie Candy i Dana od narkotyków,ale i od siebie nawzajem, od niesamowicie silnej miłości, której brak niszczy równie silnie jak brak dragów.
Uwielbiam w ''Candy'' właśnie to niedopowiedzenie, skłonienie widza do refleksji. I uważam,że ta możliwość wyboru przez nas zakończenia historii bohaterów jest jednym z nielicznych,jeśli nie jedynym, światłem w czarnym tunelu przygnębiającej i bardzo dramtycznej wymowy filmu.