.... Aż nie wiadomo od czego zacząć... Po pierwsze, obsada aktorska jest do bani. Nie przeczę, że ci aktorzy są całkiem dobrzy, zarówno Moretz jak i Moore, ale nie w tym filmie. Ich gra była mdła jak flaki z olejem. W książce postacie te były takie wyraziste, zarówno matka jak i córka były przerażające a tu są... śmieszne. Jedna wielka pomyłka. Kolejna sprawa to scenariusz. Nie dało się wymyślić czegoś lepszego? Serio? Dno. Reżyseria tak samo. Muzyka też słaba. Liczyłem na coś lepszego. Dużo lepszego! Nie oglądałem starszej wersji ale mam nadzieję, że będzie o wiele lepsza. To dzieło ma wielki potencjał. Sama fabuła jest interesująca, postacie mają o wiele bardziej złożoną osobowość (mam na myśli książkę). Sama toksyczność relacji Carrie z matką powoduje, że chce się czytać! A tu... Zero emocji. I gra pozostałych uczennic też beznadziejna. Strasznie spłycili ten film. Niby coś się dzieje, ale bez jakiegokolwiek podłoża psychologicznego. Jest też parę plusów według mnie. Efekty specjalne w czasie balu i po nim były ok. Chociaż Carrie właściwie powinna rozwalić pół miasta. Ale cieszmy się, że przynajmniej szkołę rozwaliła. No i w sumie jej gra po scenie z wiadrem i krwią była ok. I jeszcze jeden minus. Przesadzone zdolności Carrie. Spawanie oczami. Albo pęknięcie ziemii po tupnięciu. Śmieszne. I niezgodność z fabułą. Np. sposób w jaki zginęła matka. I nie rozwinęli niektórych ważnych wątków. Np. historia mocy Carrie. Podsumowując, ten film to jedna WIELKA OBRAZA dla Stephena Kinga, który stworzył świetne dzieło literackie a Kimberly Peirce po prostu to spieprzyła. Całkowicie. To nieposzanowanie pracy mistrza horroru. Ale za sentyment do świetnej książki i za całkiem niezłe efekty specjalne daję 4 :)