Aż trudno uwierzyć, że jest to opowieść o Casanovie. Filmowi Lasse Hallströma niewiele ma w sobie ze znanej historii, za to bardzo wiele z szekspirowskiej komedii pomyłek. Każdy kogoś w tym filmie udaje, żyje w przebraniu, co jest źródłem wielu zabawnych nieporozumień. Hallström uczynił znaną historię bardzo zawadiacką i figlarną, pełną uroku i humoru. Porównania do Szekspira są tym większe, że w obsadzie są i Ironsa i Coxa widziałem niedawno w "Kupcu weneckim" (!).
"Casanovę" ogląda się bez znudzenia, ale w gruncie rzeczy jest to fast food. Daje chwilowe zadowolenie, które szybko znika. Mimo całej otoczki typowej dla komedii wielkiego barda, zabrakło polotu, a przede wszystkim tempa. Film jest nierówny, nieco przy długi, ale nie aż tak długi, żeby było to nieznośne.
Miła rozrywka, przyjemna dla oka i ucha. I chyba niczego więcej nie należało się spodziewać.