Nie dajcie się zwieść gatunkowi! To nie jest żaden dramat, tylko lekki (leciuteńki wręcz) komediowy kryminał. I to taki do puszczania w telewizji w walentynki.
Nie piszę przy tym że zły - co to to nie. Taki bezpretensjonalny styl. Jest spokojny, ma uroczo uśmiechniętą główną bohaterkę, Śledztwo przez nią prowadzone przebiega gładko, wręcz bezproblemowo, nie raz dzięki niezwykle szczęśliwym zbiegom okoliczności. Nic tu nie podnosi adrenaliny, nie ma poczucia jakiegokolwiek zagrożenia dla życia bohaterki (nawet wtedy, gdy czarny charakter stwierdzi, że trzeba się jej pozbyć). Na równi z pytaniem kto wrabia naszą bohaterkę można sobie zadawać pytanie czy jej maślane oczy w końcu trafią na tą właściwą, oddaną jej partię. Magia Hallmarku!
I co z tego, że film jest wtórny i niczym się nie wybija, a już jutro nie będę nic z niego pamiętał? To zawsze miła odskocznia od tych bardziej natchnionych, czasem rozwrzeszczanych i rozpędzonych produkcji. Nienachalny filmik na złapanie oddechu.
2-/5