ale za bardzo spotworniono czarny charakter. Najlepsze westerny stroniły od grubej kreski. A tak ogólnie w "Cenie za życie" jest to, co lubimy w westernach, czyli ładna, przestrzenna muzyka orkiestrowa, piękne pejzaże i naturalna, ranchowa sceneria, sprawni strzelcy, wyraźnie oddzielone dobro i zło, heroiczna bezinteresowność głównego bohatera, piękna kobieta. Wartością tego filmu jest ciekawe, zaprawione humorem pogłębienie psychologicznych wizerunków sprzymierzeńców Rafe'a. Swoją drogą, zaciekła, bezwzględna zachłanność jest tu najmniej fabularna. Im dłużej żyję, tym lepiej widzę, jak ważne miejsce zajmuje pod zasłoną moralności.