Pierwsza połowa bez zastrzeżeń. Piękna i wiarygodna scenografia, oddanie atmosfery i realiów epoki. Niestety czar prysł w chwili kiedy w wątku na wyspie, pojawił się czarownik który po uratowaniu grubaska Padde od działania jadu węża zniknął rozpływając się w powietrzu. Tu niestety pałę przegięli i z filmu przygodowego zrobił się fantasy. Natomiast pozostałe kwestie jak śmierć, wypadki, choroby, zdarzenia o zabarwieniu komediowym czy też tragicznym w porządku i nadają koloryt powodując że chce się ten film oglądać z uwagą i nawet przyjemnością. Ostatnim ciosem w poczucie mojego wysmakowania była scenka jak już dojrzały, wąsaty ( buahahahaha) Hajo steruje okrętem. Sorry, ale wyglądał jak dziewczyna przebrana za faceta. Na okręcie pełnym wyposzczonych seksualnie marynarzy może być to znacznym problemem. : )