Nic nadzwyczajnego, postacie zupełnie bez wyrazu, zero klimatu, no może na samym początku i w końcówce jest lepiej. Generalnie można powiedzieć, że realizowany jest konsekwentnie scenariusz bez polotu, z na siłę wciśniętą poprawnością polityczną, dla dzieci bardzo spoko, lecz mi ciężko wczuć się tu w atmosferę świąt, zwłaszcza że jakoś za bardzo kojarzy się z naszymi sąsiadami z południa, taki mix legend.
Pewnie dla niektórych już sama obecność czarnoskórych dzieci będzie powodem do takich zarzutów
Naprawdę, gdzie ona jest? Wow, czarnoskóre i hinduskie elfy, wredne szowinistyczne typy wykrzykujące hasła "elfy dla elfów", uchodźczy klimat, dziwne nazbyt emocjonalne jak na zwykłą przyjaźń przywiązanie liderki miasteczka do matki chłopca, jeszcze parę by się znalazło. Trzeba specjalnie nie chcieć widzieć. Zostawmy mitologię elficką taką jaką
była. Ostatnim sensownie zrobionym filmem fantazy był Hobbit gdzie elfy wyglądają jak elfy. Ten sam bajzel jest teraz we Wiedźminie. Tak samo nie chciałbym oglądać białego Zulusa Czaki, chińskiego Winnetou, szwedzkiego Brucea Lee, czy czeskiego Bollywoodu. Dbajmy o różnorodność. Nie mieszkamy wszystkiego. Ale właśnie, jakoś problem polega głównie na tym że mieszać che się zawsze głównie w opowieściach z naszego kręgu kulturowego, nigdy na odwrót.
Wystarczy po prostu nie być ignorantem. Dla mnie kolor skóry jest przezroczysty i nie doszukuję się wszędzie "lewackiego" spisku. Oczywiście fakty historyczne mają być faktami historycznymi. Ale świat fantasy? C'mon...