Prawdę mówiąc zacząłem oglądać Undisputed od końca - pierwszy film to był Undisputed 3 i jak dla mnie jest fantastyczny. Teraz obejrzałem dwójkę i nawet nie ma porównania - Adkins jako Bojka skradł cały film robiąc z Michaela Jay White'a tylko niepotrzebny dodatek do genialnej postaci Bojki. Nie dziwię się, że Undisputed 3 było opowieścią o Bojce, bo ten film dzięki niemu jest tak świetny. Dwójkę oglądałem z myślą o tym, że może zakończenie będzie fajnym i zaskakującym przeżyciem i to nieziemski Bojka wygra z murzynem, ale jednak nie - oczywiście dobro zawsze musi zwyciężyć i nijaki, mdły i nudny White pokonuje Adkinsa. Szkoda, że w trójce z Bojki zrobiki bohatera pozytywnego, a nie został takim łamiącym karki skur*ysynem jak w dwójce, złagodzili go, przez co stał się nudniejszy, mimo wszystko Adkins rządzi jako Bojka i Undisputed 3 to najlepszy film z całej serii, a dwójka jest o klasę gorsza.
Z przyjemnością obejrzałbym część czwartą, bo Adkins to dla mnie nadczlowiek i można go oglądać bez przerwy, to co on wyprawia na ringu to kosmos - przy nim młody Van damme, Bruce Lee czy Chuck Norris to podstawówka, a Adkins to profesor sztuk walki.