To jest film z kategorii "nic specjalnego, nic odkrywczego ale prawie 2 godziny przyjemności oglądania". Oglądałam film jakiś rok po premierze, potem raz jeszcze i ostatnio po raz trzeci. Takie same wrażenia - mój ukochany, niesamowity Bukareszt w tle, gamoniowaty Shia (irytujący? serio?), rasowy Mikkelsen, prześmieszny drugi plan z m.in. Rupertem Grint`em i historia. Dla mnie i pewnie dla reszty prosta jak cep i w wielu miejscach naiwna ale heloł! - nie ma w niej nudy, nie ma przestojów, wciąga całkowicie nawet jak wiemy jak się skończy. Będę wracać.