Bo jak dla mnie Panu Ogrodnikowi należą się co najmniej 2 a cały film powinien dostać z 12. Już nie pamiętam kiedy tak ryczałem z wzruszenia na jakimś filmie, jak dla mnie jeden z najlepszych i najbardziej pozytywnych filmów jakie widziałem w życiu, po jego obejrzeniu porostu Chce się żyć! :-)
Jak dla mnie ten film gra na instynktach, czyli coś w stylu: "pokażemy bezbronnego kalekę to ludzie się wzruszą". Zupełnie inaczej( i lepiej) rozwiązano to w "Nietykalnych". Tam też jest kaleka, ale wszystko jest pokazane z humorem i nie ma miejsca na rozczulanie się. Nie przeczę, że podczas oglądania "Chce się żyć" łzy się cisną do oczu, ale nie podoba mi się, że jest to takie wymuszone.
No i nie wiem czy "Chce się żyć" miałoby szansę na Oscara. Zazwyczaj wybiera się intelektualne filmy w stylu "Rozstania", "Wielkie piękno" albo skandynawskiego "Polowania". Film Macieja Pieprzycy nie ma z nimi nic wspólnego. Jest tylko wyciskaczem łez. Historyjką z życia wziętą, która może pasowałaby do Hollywood, ale do tak ambitnej kategorii jak "Najlepszy film nieanglojęzyczny" nie ma nawet startu.
PS. Obym się mylił. Mam nadzieję, że za rok ten film będzie wytypowany, jako polski kandydat i dostanie Oscara(jest jeszcze taka możliwość). Nie łudzę się jednak za bardzo.
Za tą genialną epicką scenę batalistyczną w filmie, w której jeźdźcy Rohanu nacierają na Krzyżackie odziały oblegające Wiedeń, a na końcu bitwy odbywa się najdłuższy w dziejach Gwiezdnych Wojen pojedynek na miecze świetlne gdzie główny bohater walczy z Niemieckim snajperem wysłanym na ulice Stalingradu z zadaniem zabicia go. Scena odstrzelona w kosmos :-)