Oprócz świetnej gry aktorskiej, przez prawie 2 godziny oglądałem historię chłopaka
doświadczonego przez los. Dość ciekawie przedstawioną. Mnie nie poruszył, wniosków - brak ;)
współczuję. W takim razie szkoda Twojego czasu. Dla mnie film doskonały w każdym calu.
Wydaje mi się że z tym filmem tak właśnie jest - jedni uznają go za arcydzieło, a na drugich nie wywiera większego wrażenia ;) Jeśli chodzi o czas to nie żałuje, ot takie niedzielne kino :)
Na tym to wszystko polega, że mamy rózne gusta i najważniejsze to umieć szanować czyjeś opinie :)
Jestem osobą którą filmy nie wzruszają. Jedynymi filmami na których płakałam był Król Lew i Lilo i Stich. Obejrzałam ten film bo koleżanka go bardzo wychwalała. Obejrzałam, i nic. Chłopak był niepełnosprawny, okazało się że pomimo tego co mówili lekarze może się czegoś nauczyć. I co? Wniosek: lekarze się mylą, a ludzi zmieniają. Ale arcydzieło! No naprawdę... Poza grą aktora grającego główną postać, nie ma tu nic ciekawego.
Poza tym, że lekarze się mylą myślę, że film może uświadomić wielu ludziom, że nie należy od razu skreślać takiej osoby, że należy dać jej szansę i próbować się z nią porozumieć. Człowiek niepełnosprawny, nie potrafiący skomunikować się ze światem nie koniecznie jest tylko rośliną. Widzimy, że chłopak ma swój wewnętrzny świat, ma różne przemyślenia, w rzeczywistości jest normalny. Do tego jest niesamowicie wytrwały, niejedna pełnosprawna osoba przy niewielkich trudnościach poddaje się, a on cały czas czekał na swoją szansę, nie tracił nadziei i jak tylko nadarzała się okazja próbował ją wykorzystać, próbował udowodnić, że jest świadomy otaczającego go świata. To się opłaciło. Moim zdaniem film pokazuje wielką siłę charakteru i osobę, od której tak na prawdę można się wiele nauczyć.
On nie miał upośledzenia umysłowego tylko tak lekarka myślała. Jest sporo można wysuwać wnioski i nawet szukać terapii i błędów jatrogennych.