To główna myśl jaka mi przyszła do głowy podczas oglądania „Chce się żyć”. Na początek musimy poznać loga wszystkich instytucji które się złożyły, aby obraz mógł powstać, a jest ich od cholery i jeszcze trochę. Na dodatek wynika z tego niewiele, bo potem i tak wszystko wygląda jak teatr telewizji. Scenografia jest uboga i chyba nieco sztuczna, kadry wąskie, a praca kamery ograniczona do minimum podczas gdy polscy operatorzy robią kariery za oceanem. Postacie są ulepione ze stereotypów i poza głównym bohaterem właściwie nikt tam nie budzi zainteresowania... no oczywiście oprócz cycków. W ogóle cały film jest pozbawiony jakiejkolwiek odwagi, artyzmu, wszystko jest jak odmierzone od linijki, po bożemu. Zamiast zrobić coś ze słowiańską fantazją to twórcy raczej zapatrzyli się w takie łajno z zachodu jak „Nietykalni”. Dla mnie jest to kolejna polska produkcja, jak „Jesteś Bogiem” wokół której jest wiele szumu, a się potem okazuje że wszystko leci według schematu... ale być może gdyby było inaczej to taki film by w Polsce nie miał szans na siebie zarobić ;-(
W sumie - zgadzam się :) Niedawno wyszła "Teoria wszystkiego", ze współczesnych filmów, których tematem jest niepełnosprawność, moim zdaniem najlepsza. :D Przynajmniej ktoś doszedł do wniosku, że da się opowiedzieć taką historię bez uciekania się do niemożliwego stężenia sprośnych żartów. :D