nie sprawia, że film jest bardzo dobry.
To jakaś chora konwencja, że ciekawe muszą być tylko komedie, a jak film opowiada o czymś smutnym, to może być nudny i o wiele za długi. W praktyce, to reżyser cynicznie wykorzystuje ludzką tragedię i szantażuje nas emocjonalnie wymuszając pozytywne recenzje. No, bo kto jest w stanie oglądać ludzkie cierpienie i przyznać, że ziewał? Kto przyzna, że nie przeżył obiecanego katharsis? W najgorszym razie pochwalą chociaż grę aktorską głównego bohatera (która swoją drogą w żadnej zachodniej produkcji nie zrobiłaby na nikim wrażenia). Można tylko się cieszyć, że twórcy nie wzięli się np. za holokaust, bo taki film spokojnie rozciągnęliby do 5 godzin. Ten temat pokazywało już wielokrotnie, najlepiej chyba w Forreście Gumpie i efektem jest, że z "Chce się żyć" taki "Forrest Gump", jak "Kac Wawy" "Kac Vegas".