W większości recenzji czytałam, że to historia dająca nadzieję. Ja tej nadziei nie widziałam nawet przez chwilę. A nie, może widziałam. Własną nadzieję na to, że z Mateuszem stanie się cokolwiek dobrego. No ale się nie stało.
Największą zaletą filmu jest gra aktorska głównego bohatera, co do tego nie mam żadnych wątpliwości, to musiało być niesamowicie wycieńczające fizycznie przede wszystkim. Drugą zaletą jest ukazanie trudów życia osoby niepełnosprawnej.
Ale dalej jest tylko gorzej. Tytuł mówi "chce się żyć". Ja w filmie czytam tyle, że żyć się nie chce, że życie jest okrutne, że nie ma sensu, nie ma boga, nie ma sprawiedliwości, jest tylko cierpienie i bezsilność. Nie było w tym filmie żadnej pointy, żadnego dowodu na to, że rzeczywiście warto żyć, nie było żadnego jasnego punktu, na który czekałam od początku filmu. Zawiodłam się, bo czekałam na ten moment, w którym udowadnia się, że życie niepełnosprawnego też ma sens.
Poczytałam sobie też o losach Mateusza po nakręceniu tego filmu i zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Bo dalej jest biedny, dalej samotny, a ekipa filmowa nie zrobiła dla niego nic, poza wykorzystaniem historii i zapłaceniem mu za to jakiejś jałmużny. Przykre.
Zgadza się z Tobą. Gdzieś przeczytałam opinie, że film miał pokazać że nawet tak ciężko niepełnosprawni fizycznie ludzie mogą mieć pełną świadomość i "zdrowy" umysł, i to miało być argumentem przeciwko aborcji. Cóż... Mnie tylko upewniło w przekonaniu że świadomie nie zdecydowałabym się na urodzenie upośledzonego dziecka.
od początku filmu jedyne czego pragnął bohater to móc w jakikolwiek sposób komunikować się z otoczeniem. przez całe życie bezskutecznie próbował przekazać światu, że postawiona mu diagnoza jakoby był "rośliną" jest błędna i po 26 latach wreszcie mu się to udało. po wszystkim, co go dotąd spotkało, został wreszcie usłyszany, dostał nawet własny pokój i teleskop, nareszcie mógł spełnić przynajmniej drobne pragnienia i właśnie to jest ten pokrzepiający moment w filmie. zgodzę się jednak, że po tak optymistycznym tytule można by spodziewać się historii na miarę "Nietykalnych", gdzie bohater w porównaniu do Mateusza miał całkiem wesołe życie pomimo swej niepełnosprawności.
nie jest gorszy, jest inny. w odróżnieniu od Nietykalnych nie daje widzowi poczucia, że z niepełnosprawnością także można wieść szczęśliwe życie, dlatego tytuł jest mało adekwatny.