„Chemical Hearts” to produkcja, która udowadnia, że filmy o nastolatkach wkraczających w dorosłość nie muszą być płytkie i przepełnione męczącymi kliszami. Opowieść o młodzieńczych miłostkach przeplata się tutaj z wątkami takimi jak strata i odbudowa (nie bez powodu jeden z bohaterów w wolnym czasie zajmuje się tzw. sztuką kintsukuroi). Sami bohaterowie przedstawieni w filmie są zaskakująco… zwyczajni, ale dzięki temu łatwiej jest utożsamić się z ich rozterkami i rzeczywistością. Całość jest bardziej naturalna niźli produkcje o podobnej tematyce oferowane masowo choćby przez platformę Netflix. Nawet Lili Reinhart aktorsko odkupiła się w moich oczach.
Jedyne co mi się nie podobało, to niekiedy patetyczne dialogi i budowanie dramatycznej atmosfery (głównie za pomocą muzyki) w sytuacjach, gdy taki zabieg nie był potrzebny. Jakby twórcy usilnie próbowali wzbudzić w odbiorcy uczucie smutku. Odczułem to jednak tylko na początku filmu.
Polecam tę produkcję wszystkim nastolatkom i fanom historii coming of age.
+ Piosenka istotna dla Grace, która pojawia się kilkukrotnie w filmie to „Take Care” autorstwa Beach House : )