Zarządcy sowieckiego obozu próbują podporządkować sobie więźniów poprzez prowokowanie wśród nich sporów i konfliktów na tle narodowościowym. Rosjanie są prowokowani do działań przeciwko Ukraińcom czy Litwinom. Tytułowy Chervonyi to mający respekt wśród więźniów Ukrainiec, bojownik UPA, z bogatą obozową przeszłością, specjalizujący się w ucieczkach z tego typu obiektów.
"Chervonyi" jest obrazem nudnym i schematycznym. Sowieccy dowódcy zachowują się jak dzieci, a ich gierki wręcz prowokują do niepożądanych zachowań wśród więźniów. Kolejne sceny są rozciągnięte i przynudzone. Jedynie finał jako tako daje radę.
Zdecydowanie za mało w "Chervonyim" samego Chervonyiego. Filmowi brakuje wyraźnego głównego bohatera. Poszczególne wątki i ich uczestnicy otrzymują dużo czasu przez co tytułowy bohater jest jedną z wielu postaci. A szkoda, bo od odtwórcy tej roli Mykoły Berezy wręcz bije charyzmą i chciało by się bliżej go poznać.
Nie ma się tu co doszukiwać gloryfikowania UPA. Są tu może dwie wymiany zdań między więźniami na temat tego kto i za co walczył podczas niedawno zakończonej wojny (akcja "Chervonyi" dzieje się w 1947 roku) ale to nie jest film polityczny.
Podsumowując: "Chervonyi" to film słaby. Nudna opowieść bez wyrazistego bohatera i większych emocji z niewiarygodnie pokazanymi motywacjami, którymi kierują się poszczególne postacie.