PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=596988}

Choleryk z Brooklynu

The Angriest Man in Brooklyn
6,2 12 276
ocen
6,2 10 1 12276
Choleryk z Brooklynu
powrót do forum filmu Choleryk z Brooklynu

Przywilej gniewu

ocenił(a) film na 4

Robin Williams, jeden z wielkich wśród aktorów, który odszedł od nas zbyt wcześnie, w ostatniej swojej roli, wciela się w postać wypełnionego po brzegi żółcią choleryka, któremu pozostaje niewiele czasu, by zaznać szczęścia i pojednać się z najbliższymi.
Henry Altman jest typowym przykładem człowieka, który próbuje dokonać zmian w momencie, kiedy pozostało mu niewiele ''z życia''. Jak widać, jeśli tylko się tego chce, przez półtorej godziny można zrobić więcej cudów, niż dobrych uczynków przez cały swój żywot.
Przebaczanie, zrozumienie życiowych błędów i tego co i kogo się traci, czy godzenie się ze światem w obliczu śmierci, to temat wielokrotnego powielania na dużym ekranie. Dlatego też, w momencie, gdy już coś jest nam doskonale znane, oczekujemy po twórcach kreatywności. Niestety w ''Choleryku z Brooklynu'' jej nie uświadczymy, gdyż poza zwyczajną, kolejną historyjką, która ni to grzeje, ni to ziębi, nie ma tu niczego co byłoby odkrywcze, a tym bardziej ekscytujące.
Jak na komedię, w filmie tym mało jest prawdziwego komizmu, bo miast ciętego sarkazmu, z ust bohaterów przeważnie cedzona jest pretensjonalność, która w pewnej chwili może zacząć nawet męczyć.
Do tego dochodzi koszmarna linia melodyczna oraz słaba narracja. W połączeniu z bardzo przeciętną fabułą, stającą się błyskawicznie czymś obojętnym i nieciekawym, film zaczyna do złudzenia przypominać kolejny odcinek telewizyjnego amerykańskiego serialu, serialu nie wyróżniającego się niczym szczególnym ponad przeciętność.
To samo dotyczy dramatyzmu, którego tak prawdę mówiąc tu tyle, co kot napłakał. Trudno się wzruszyć, trudno uruchomić empatię wobec bohaterów, trudno nawet się na kogokolwiek tu złościć. Ot taka absolutna bezpłciowość w kontekście tego czego jesteśmy świadkami. Oglądnąć, odhaczyć i zapomnieć, a przecież problem (choć jak wspominałem, już nieraz wałkowany) jest coraz bardziej namacalny w obecnych czasach. Ciągły bieg, stres i frustracja sprawiają, że ludzie zamykają się w swoich małych światach, zapominają o innych, nie radzą sobie z trudami, stają się słabi, konsekwencjami czego, są depresje, lub zacieranie granic pomiędzy fikcją, a rzeczywistością, co w ostateczności prowadzić może …wiadomo do czego.
Kiedy fabuła nie rzuca nas na kolana, może choć aktorstwo będzie w stanie przykuć nasz wzrok i słuch do ekranu. Niestety w tej kwestii też nie jest najlepiej. Zapewne aktorzy wywiązali się z powierzonych im zadań, ale nawet wielki Robin Williams wydaje się tu nazbyt ekspresyjny w tym co powinien zaprezentować. Można odnieść wrażenie, że jego postać po prostu …przeszarżowała.
W kontekście samobójczej śmierci Robina, słowa jakie padają z ust bohatera Altmana, którego kreuje: ''na moim nagrobku będzie napisane – umarł w 2014 roku – nie rozumiałem, że to nie daty się liczą, a sama droga'', nabierają jeszcze większego znaczenia. To dosyć smutne.
Dobrze, że świat nie kończy się na ''Choleryku z Brooklynu'' i zawsze można sięgnąć po dobre filmy z kapitalnymi i niezapomnianymi rolami Robina Williamsa. Trochę przykro wystawiać taką, a nie inną ocenę, ale 4,5/10, to max ile mogę dać Philowi Aldenowi Robinsonowi za ten obrazek. Sorry nieodżałowany Robinie McLaurinie Williamsie.

ocenił(a) film na 6
djrav77

To nie jest ostatnia jego rola.

ocenił(a) film na 4
jamnik80

Rola może i nie, ale film w którym zagrał od deski, do deski, niestety ostatni. Następna produkcja już musiała być przemontowana....

ocenił(a) film na 7
djrav77

dziwnie się ten ogląda...postać grana przez Williamsa robiąca porządek we własnym życiu przed śmiercią...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones