Niby człowiek wie,że takie rzeczy w USA się zdarzają,ale kiedy ogląda się prawdziwą historię to nie da się przejść nad tym do porządku dziennego. Film skłania do refleksji nad sensownością kary śmierci (ja jestem od zawsze jej przeciwniczką).Jack O'Conell idealny w roli Willinghama, Laura Dern oczywiście klasa sama w sobie.Zastanawiam się jak prawdziwa Stacey może żyć z takim brzemieniem,ja bym nie potrafiła...Oczywiście popłakałam się na koniec,ale ja tak mam,często płacze na filmach ;) Mocna ósemka jak dla mnie.