Zachwycony "Requiem dla snu" oraz "Pi" sięgnąłem po "Below" z nadzieją na równie wykwintne kino. Jako że tym razem Darren Aronofsky tylko w roli reżysera a nawet współreżysera, więc dystans jako taki na początku do filmu już miałem. Wszak od pomysłu do wykonania droga daleka. Cóż mogę powiedzieć. Na pewno to że nie jest to film, który można porównywać z dwoma wcześniej przeze mnie wymienionymi. Do pięt im nie dorasta. Jednak fani Arronofkiego na pewno sięgną po ten tytuł, może i warto bo widać że scenariusz cieknie ciekawymi pomysłami i scenami. Jednak jak na mój gust wszystko zrobione jest w zbyt amerykańskim stylu. Film powinien się znaleźć na jednej półce z takimi tytułami jak "Statek Widmo", "13 duchów", "Strach.com" i wiele innych. Ale jakoś obejrzałem i żyję. Piwko sobie sączyłem swobodnie, szare komórki miały wolne tego wieczoru, za to nerwy robiły 200% normy :) Tak czy siak zobaczyć warto, żeby chociaż dowiedzieć się do jakich pomysłów skłonny jest Darren Aronofsky i co mu w głowie siedzi ;)