Tak mi się kojarzy po plakacie i opisie. Ktoś widział może obie produkcje i się wypowie?
Dokładnie, i przynajmniej równie dobry. Myśle, że ma spore szanse na zdobycie Złotych Lwów jeśli sie nie uprą przy Pokocie, bo posłany do Oscara. Aż trudno uwierzyć, że to film debiutanta.
Bo Rumuni zgłosili "Sieranevadę" rok temu i nic nie zdziałali :) "Cicha noc" może być naszym kandydatem za rok, skoro premierę w szerokiej dystrybucji ma dopiero w listopadzie.
Nie zgłosili bo film musi mieć 7 dni regularnej dystrybucji w kinach, by pojechał do Oscara, a ten czeka na premiere.Ale i tak by raczej go nie posłali...kluczem do Oscara wedle naszej komisji-NIESTETY - są znane na świecie nazwiska....Zawsze przeciez słalii Wajde, zmiast np. Ostatniej rodziny w ub,r..Napisałam juz tyle tekstów o tym, że odpadam i mam dość. Wspaniale, że w Gdyni jurorzy to olali. Werdykt optymalny! Jedyny Gierszała znakomitego szkoda, bo zagrał rolę zycia, moim zdaniem.. I to powszechna opinia..był lepszy niz Ogrodnik, który ma juz zresztą Złote Lwy...
Czemu trudno uwierzyć? Przecież to jest trzeci debiut na przestrzeni ostatnich czterech lat, który Gdynię wygrywa! Po wspaniałej "Ostatniej rodzinie" ("Bogowie" podobali mi się mniej), a także oryginalnych, na wskroś autorskich debiutach jak "Baby bump" czy "Córki dancingu" niewiele jest mnie w stanie zdziwić na gruncie debiutów polskich :) I... miło widzieć, że w polskim świecie filmowym wreszcie się żółtodziobów dostrzega i docenia.
...
Faktycznie. Dam se dowolną kończynę uciąć, że wiele razy czytałem, że to (pełnometrażowy) debiut. Dzięki. No to mamy dwa debiuty z rzędu, też elegancko.
"Sieranevada" jest bardziej uniwersalna i dużo lepsza w portretowaniu społeczeństwa. "Cicha noc" bardziej jak Smarzowski, zwłaszcza "Wesele". Lądujemy gdzieś we wiosce zabitej dechami, wódeczka na stole wprowadza w zasadzie wszystko w ruch. Raz za razem słyszymy teksty, które słyszymy na co dzień czy w święta zwłaszcza. Mam trochę problem z tym filmem taki, że mocno operuje stereotypami, co jest generalnie pójściem na łatwiznę. Puiu tego nie robił w swoim filmie. Niemniej warto zobaczyć, bo jest dobry.
'Mam trochę problem z tym filmem taki, że mocno operuje stereotypami, co jest generalnie pójściem na łatwiznę'
czemu uważasz, że muszą być stereotypy i że w filmie poszli na łatwiznę?
spędź ~20 lat na wiosce, gdzie do najbliższego sklepu i kościoła masz ok 5 km, trzy kanały w TV na krzyż (z czego dwa to TVP), internet EDGE (2G w porywach do 3G) a PKS 2 razy dziennie kursuje do najbliższej gminy to po części zrozumiesz przesłanie tego filmu...
p.s. mimo tego, że jest rok 2017 są nadal takie miejsca w naszym kochanym kraju
Ale jeśli trzeba spędzić życie w takiej wiosce żeby film zrozumieć to tylko udowadnia że film nie jest uniwersalny.
Zdaje się, że nie ma być uniwersalny. Większość polskich mieszczuchów słabo zna prowincjonalne realia, większość mieszkańców prowincji może nie zobaczyć w tym filmie nic rewelacyjnie odkrywczego. A jaka widownia jest większa?
Dziadek nie znający się na elektronice, babcia pytająca czy ciepło się ubrali, ojciec problemy z alkoholem, matka jedyną osobą dbającą o to, by to wszystko jakoś wyglądało, wujek tylko rzucający żartami, dzieciaki pyskate, syn wracający z emigracji oczywiście z Holandii, każdy mężczyzna w filmie z ciągiem do wódeczki. O tekstach nie wspominając, szczytem jest tu scena z Kevinem.
No pewnie, to nie są stereotypy :) A jak uznasz, że tak przecież jest przeważnie, to sprawdź jeszcze raz znaczenie słowa "stereotyp". Jedyną normalną postacią jest tu w sumie bohater grany przez Ziętka i może trochę ten przez Ogrodnika.
I jakby co, wiem jak wyglądają święta na wsi :)
Czy gdzieś podczas seansu jest powiedziane, że każda polska, wiejska rodzina jest taka jak w tym filmie? Bo jeśli nie to żaden to stereotyp, a może tylko zwyczajnie doświadczenia reżysera albo zbiór doświadczeń z kilku innych źródeł np. znajomych, które stworzyły całokształt i przedstawione zostały jako łączny efekt. Większość ludzi, nie tylko ze wsi, z łatwością odnalazłaby w swojej własnej rodzinie chociaż jednego członka tej filmowej, a pewnie i więcej niż jednego.
"Większość ludzi, nie tylko ze wsi, z łatwością odnalazłaby w swojej własnej rodzinie chociaż jednego członka tej filmowej, a pewnie i więcej niż jednego."
No pewnie żeby znalazła i właśnie o to się rozchodzi. Te postacie to stereotypy. Babcie są tak na ogół postrzegane, jak w tym filmie, dziadkowie, mamy, dzieci. Mnie nikt nie musi podczas seansu mówić, że pokazujemy stereotypy, bo pewne rzeczy po prostu widać gołym okiem. Zwłaszcza, że nie mówimy o jednej czy dwóch osobach, tylko o 10 czy ilu tam w tym filmie jest. Jeśli chcesz sobie uważać, że to doświadczenia reżysera itd, to proszę bardzo, ale ostatnim zdaniem cytowanym przeze mnie jakbyś przyznał rację.